Są takie rzeczy, których chciałbyś uniknąć, a jeśli się już zdarzyły – chciałbyś o nich zapomnieć. Niestety, te rzeczy spotykają każdego koniarza. Jeśli nie znasz ich z doświadczenia, to znaczy tylko, że są jeszcze przed Tobą…
Te rzeczy spotykają każdego koniarza
- Kiedy się spieszysz… Twój koń na pewno ma jakiś radar, dzięki któremu wyczuwa, czy się spieszysz. Trudniej go złapać, niemal nie da się go wyczyścić (nawet jeśli miał na sobie derkę!), a po treningu pięć razy rozrzucił sprzęt, sprawiając, że musisz go zbierać. Do tego jakoś niewyraźnie wygląda, więc właściwie należałoby poobserwować go, zanim sobie pójdziesz. Nic dziwnego, że na spotkanie docierasz spóźniony, i wtedy nieodmiennie spotyka Cię…
- Zapach nie do pomylenia. Niestety, w biegu przygotowując się do wyjścia nie zawsze zorientujesz się, że stajenny zapach wciąż trzyma się Twoich włosów. A w samym środku ważnego spotkania musisz szybko schować ręce pod stół, mając nadzieję, że nikt nie zauważył czarnych paznokci. Wszystkie siniaki, otarcia i ranki starasz się przykryć odpowiednią odzieżą. Porozumiewawcze spojrzenia współpracowników starasz się ignorować.
- Ta pierwsza zmiana… Ok, teraz trochę cofniemy się w czasie. Pamiętasz pierwszego konia, na którym uczyłeś się jeździć? Wszyscy takiego mieliśmy. I wszyscy tak samo cierpieliśmy, kiedy okazało się, że nie możemy na nim jeździć do końca życia. I wszyscy tak samo krzyczeliśmy wtedy, że już nigdy, przenigdy nie pokochamy żadnego konia. Aż pojawił się ON…
- Koń kupiony z miłości. Podobno wszyscy tak kupują swojego pierwszego konia. Niektórzy nawet tego nie żałują. Ale niestety czasem okazuje się, że mądre spojrzenie i to wyjątkowe porozumienie było tylko wstępem do problemów w treningu i długieeeeeego rachunku u weterynarza. Cóż, wszyscy uczymy się na błędach – szkoda, że tylko swoich.
- Pierwsze zawody, pierwszy dramat. Wyjazd na zawody to ogromny stres. A w stresie, jak wiadomo, ludzie popełniają błędy. Niektórzy zapominają białych bryczesów. Inni gubią dokumenty swojego konia. A jeszcze inny mylą się i pakują do przyczepy konia koleżanki. Mylić się rzecz ludzka, prawda…?
Tekst: Anna Mędrzecka