Zawody Longines Global Champions Tour w Londynie były pełne emocji, nie tylko związanych z samą sportową rywalizacją. Upadek Johna Whitakera i tryumf Scotta Brasha to jedne z najważniejszych punktów tej imprezy.
Tryumf Scotta Brasha
Niemal w piątą rocznicę zdobycia złotego medalu na Igrzyskach w Londynie, Scott Brash ponownie zatryumfował na rodzimym parkurze! Na podium stanął także inny członek brytyjskiej drużyny z 2012 roku – Ben Maher. Na trzecim miejscu uplasował się Irlandczyk Denis Lynch, zaś na czwartym miejscu – prowadzący w rankingu LGCT Harrie Smolders.
Brytyjski duch unosił się nad całymi zawodami. Przeszkody, ustawione w bardzo trudny technicznie parkur, miały przywoływać na myśl najsłynniejsze atrakcje turystyczne Londynu. W rozgrywce znalazło się 11 par, w tym aż 9 z pierwszej dziesiątki rankingu!
Scott Brash na Hello Forever zaliczył perfekcyjny przejazd, który zapewnił mu zwycięstwo, a rewelacyjny wynik Bena Mahera spowodował, że gospodarze mogli mieć nadzieję także na drużynowy sukces.
Scott Brash powiedział później podczas konferencji prasowej: “To był wspaniały dzień i jestem naprawdę zachwycony. Rozgrywka była bardo szybka, ale na szczęście Hello Forever po prostu postawił uszy i dał radę! Jest niesamowitym koniem i naprawdę bardzo się dla mnie postarał. Jeżdżąc na nim trzeba być bardzo uważnym, ale jest bardzo szybki i silny. Uwielbiam wygrywać przed własną publicznością – było fantastycznie!” – komentował swoje zwycięstwo.
Upadek Johna Whitakera
Niestety, w brytyjskim tryumfie nie mógł brać udziału John Whitaker, legenda brytyjskiego jeździectwa. Zawodnik, świętujący właśnie swoje 62. urodziny, zaczął przejazd bez problemów, jednak dziewięcioletni ogier Cassinis Chaplin, którego dosiadał, odmówił jednego ze skoków, co skończyło się upadkiem Whitakera. Publiczność wstrzymała oddech – organizatorzy poinformowali jednak, że zawodnik był przytomny i rozmawiał z ratownikami, kiedy zniesiono go z parkuru. Pojechał do szpitala na badania. Syn zawodnika, Robert Whitaker, potwierdził później na swoim profilu na facebooku, że prawdopodobnie nie stało się nic poważnego.
ADM