To najwierniejsi towarzysze stajennego życia. Siniaki to nieodłączny element przebywania z końmi. Chociaż wyglądają podobnie, to każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy. Zatem nie dajcie się zwieść i poznajcie typy siniaków.
Oto typy siniaków, których można nabawić się w stajni:
- Siniak punktowy – nigdy nie wiadomo, skąd się bierze i jakim cudem znalazł się na naszym ciele. Zwłaszcza u osób podatnych na tego rodzaju pamiątki. Najczęściej przybiera formę okrągłych małych fioletowo-żółtych plamek. W sumie nie ma skutecznego sposobu, by walczyć z tego typu znakowaniem. Na szczęście najczęściej znika równie szybko, co się pojawia. Jedynym zagrożeniem jest fakt, że jeżeli na naszym ciele jest zbyt dużo tego rodzaju znaczków, to z czasem zaczynamy wyglądać jak dziwna blada biedronka.
- Wielki błękit – to już większa sprawa. Najczęściej jest ona wynikiem dość mocnego uderzenia naszego ciała o ziemię lub konia w nas. W trakcie gojenia się lubi przybierać wszelkie odcienie fioletu i błękitu (by finalnie zadowolić się umiarkowaną żółcią). Tego typowi siniakowi towarzyszy najczęściej spory ból i opuchlizna, która podkreśla jego nieoczywistą kolorystykę. Dla podkreślenie efektu warto dodać kilka zadrapań.
- Odbitki – kształt tych siniaków pozwala dokładnie określić, jakiż to przedmiot jest odpowiedzialny za ich powstanie. Podkowa, kopystka czy zamknięcie boksu. To nie ma znaczenia – każda z tych rzeczy znajdzie swoje tymczasowe miejsce na twojej skórze. Wystarczy jej na to pozwolić. Wprawdzie nie wygląda to może za pięknie, ale przynajmniej masz dowód na ich niecne działania.
- Agenci – na początku są niewidoczni, by po kilku dniach ujawnić się w pełnej krasie. Jedynym objawem ich butności pod skórą jest ból, który towarzyszy dotykanemu miejscu. Jego prawdziwa przyczyna staje się oczywista, gdy w tym samym miejscu wyrasta wielka plama fioletu. Wtedy nie ma już żadnych wątpliwości, że taki siniak zostanie z nami na dłużej.
- Nieśmiałe – to typ siniaków, na które zwraca nam uwagę dopiero inna osoba. Wynika to z tego, że zazwyczaj lokują się one w naprawdę zaskakujących miejscach, a przy tym w ogóle nie bolą. Najchętniej nie zwracałyby na siebie uwagi i w sumie głupio im, że znalazły się na twoim ciele. Ok, było uderzenie, ale po co zaraz wystawiać się na widok publiczny? To bardzo dobrze wychowane siniaki, które nie lubią pojawiać się w mocno eksponowanych partiach ciała.
- Niewidzialne – o ich istnieniu świadczy jedynie ból i nic poza tym. Właściwie to nie są siniaki, ale w sumie nie wiadomo jak je dokładnie nazwać. Fakt, że nie mają kolorów nie przeszkadza im w znaczącym utrudnianiu życia ludziom. Nie ma nic gorszego, niż bolące fragmenty skóry o nieznanym podłożu.
Tekst: Judyta Ozimkowska