Bywają konie, które wyjątkowo kiepsko czują się na padoku i kochają zew wolności. Tego typu wierzchowce nie przepuszczą okazji, by uciec z padoku i pogalopować w stronę otwartych przestrzeni. Nie zatrzyma ich najbardziej wytrzymałe ogrodzenie ani najwyższa siatka. Jeżeli zamarzy im się ucieczka z padoku, to po prostu tak zrobią! W końcu mają na to swoje sprawdzone sposoby. Oto pięć najpopularniejszych.
Ucieczka z padoku – najczęstsze sposoby!
- Teleportacja – w jednej sekundzie koń jest na padoku, a w drugiej go już nie ma. I nikt nie ma pojęcia, jak udało mu się tej sztuki dokonać. Ogrodzenie jest nienaruszone, nikt nie słyszał żadnych niepokojących dźwięków i wszystko wydaje się w porządku. Mimo to jakimś cudem koń pasie się spokojnie na nieogrodzonym terenie. Pozostaje po prostu przyjąć, że posiada nadprzyrodzone moce.
- Taranowanie – dla tego konia żadna zapora nie stanowi przeszkody. Jest w stanie wyłamać, zmiażdżyć i wyważyć wszystkie drzwi, belki i zawiasy. Jeżeli poczuje zew, to nic go nie zatrzyma – łącznie z jego opiekunem. Z tego powodu lepiej jest nie stawać mu na drodze w czasie spektakularnej ucieczki. Z pewnością nie wygramy, a jedyne co zyskamy, to trwały uszczerbek na zdrowiu.
- Balansowanie – w tym wypadku uciekinier postanawia użyć do swoich celów praw fizyki. Zamiast skakać jak zając woli zarzucić przednie nogi na górna belkę ogrodzenia i bujać się na niej tak długo, aż uda mu się przedostać na drugą stronę. Oczywiście zdarza się, że coś pójdzie nie tak i trzeba konia ratować. Jednak mimo tego typu niedogodności metoda ta cieszy się sporą popularnością wśród rumaków.
- Skakanie – tej metody nie trzeba nikomu przedstawiać. Najczęściej o odbywającej się ucieczce dowiadujemy się już w trakcie jej trwania, kiedy słyszymy dudniący galop po padoku. Niestety w większości przypadków wtedy jest już za późno na reakcję. Możemy jedynie podziwiać płynnie przeskakującego nad ogrodzeniem rumaka. Lub pobiec mu z pomocą, kiedy ucieczka zakończy się fiaskiem i kontuzją.
- Wyginanie – niczym wytrawny mag koń-uciekinier stosując tę metodę prześlizguje się między belkami. Jego zwinność i gibkość potrafią zaskoczyć niejednego akrobatę. W tym wypadku bardzo ważne jest, by nie naruszył on całej konstrukcji. W innym razie ryzykuje, że hałas zaalarmuje ludzi, którzy przeszkodzą mu w cieszeniu się wolnością. Jeżeli myślicie, że takie wyginanie może mieć jakiś wpływ na jazdę, to jesteście w błędzie. Niestety końska giętkość na padoku nie przekłada się na tę pod siodłem.
Tekst: Judyta Ozimkowska