Widzowie na zawodach jeździeckich to czasem grupa nieliczna, ale bardzo łatwo wychwycić w niej kilka charakterystycznych typów. My ostatnio zaobserwowaliśmy kilka wyróżniających się…
Widzowie na zawodach jeździeckich
1. Przypadkowy przechodzień. Wiem, co myślicie – na jeździeckich zawodach tacy się nie zdarzają. A jednak czasem udaje się ich zobaczyć. Z wyrazem przerażenia i zagubienia w oczach plącze się między stoiskami ze sprzętem jeździeckim. Naiwnie próbuje pytać sąsiadów o zasady sędziowania w ujeżdżeniu. Dobrze się czuje tylko podczas konkursu skoków, bo tam przynajmniej widzi, że drąg spadł lub nie… dopóki nie okaże się, że konkurs był na styl.
2. Wszystkowiedzący. Na pewno zdarzyło wam się siedzieć koło niego na trybunie. O koniach pojęcie ma niewielkie, ale z zacięciem tłumaczy sąsiadom, że koń wykonujący pasaż w istocie jest kulawy, że lotne zmiany nogi to straszny błąd w galopie, a oddanie wodzy w stępie oznacza, że jeździec zrezygnował z kontynuowania przejazdu. Kiedy wyniki ostateczne nie odzwierciedlają jego przekonań, znajdzie inne wyjaśnienie!
3. Krewni i znajomi królika. Na wielu zawodach stanowią większość widowni. Przybywają jako wsparcie swojego przyjaciela czy członka rodziny, ale często ich obecność stanowi największe obciążenie. Fani mogą wybaczyć, że twój debiut na zawodach zaczął się od wyłamania. Babcia ci tego nie zapomni, nawet jeśli po drodze dochrapiesz się tytułu Mistrza Polski.
4. Paznokcioobgryzacz. Są tacy w innych sportach, są i w jeździectwie. Widzowie zaangażowani, wręcz kibice. Trzymają kciuki tak mocno, że nie zauważają, gdy paznokcie przebijają skórę. Gdy ich faworytom coś nie wyjdzie, przez następny tydzień chodzą ubrani na czarno. A każdy sukces jest dla nich zmartwieniem, bo oznacza podniesienie oczekiwań – a im są wyższe, tym przecież trudniej je spełnić…
5. I tak się nie uda… To domena widzów zawodów drużynowych. “I tak się nie uda” to świetny sposób na oszczędzenie sobie rozczarowań. Po takim dictum można co najwyżej mieć rację (“a nie mówiłem…”), albo szczęśliwie się pomylić. Same plusy… poza brakiem realnego wsparcia dla startujących!
6. Wierny fan! Przyjeżdża na każde zawody, na których startuje jego idol. Biegnie za nim na krosie niczym czescy kibice za Miroslavem Prihodą. Liczy lotne zmiany nogi szybciej niż sam zawodnik. Zna statystyki startów, punktów karnych i szanse na poprawę miejsca w rankingu. Cieszy się z sukcesów, pisze długie, pełne wsparcia listy w razie porażki. Czyżby kibic doskonały…?
ADM