Z wysłaniem dziecka na lekcje jazdy konnej zwykle wiąże się sporo obowiązków. Dziś jednak trochę o tym, jak ważne jest wsparcie młodego jeźdźca nie tylko od strony organizacyjnej, ale również psychicznej.
Wsparcie młodego jeźdźca
To oczywiste, że większość rodziców chce dla swoich pociech wszystkiego co najlepsze. Wiemy jednak, jak to z dobrymi chęciami bywa. Niektórzy wychwalają maluchy pod niebiosa, inni natomiast zasypują je gradem dobrych rad. A może lepiej dążyć do równowagi?
O czym warto pamiętać?
- Nic na siłę –wspieranie w gorszych chwilach i motywowanie to nie to samo, co narzucanie swojej woli. Doskonałym pomysłem jest pozwolenie dziecku, by próbowało różnych aktywności i odnalazło tą najlepszą dla siebie oraz wspólne poznawanie świata naszych zainteresowań. Choćbyśmy jednak byli wielkimi miłośnikami jeździectwa i marzyli o rodzinnym kultywowaniu pasji, nie możemy oczekiwać, że latorośl będzie chciała podążać naszą drogą, albo co gorsza spełniać nasze aspiracje. Zamiast więc kupować drogi sprzęt, a później wściekać się z powodu „słomianego zapału” pociechy, lepiej dać jej szansę, by przekonała się, czy jazda konna to rzeczywiście jej bajka.
- Chwal mądrze – dzieci rozumieją często dużo więcej, niż nam się wydaje. Na nic więc peany pochwalne pod tytułem „Jak pięknie dziś jeździłeś! Wszystko po mistrzowsku!”, po wyjątkowo nieudanym treningu. Przesadnie pozytywna reakcja, choćby wydawała nam się jak najbardziej szczera, może zirytować lub wzbudzić poczucie niezrozumienia. Nie oznacza to oczywiście, że mamy nie wspierać dziecka. Zamiast oceniać efekty treningu czy wyjazdu na zawody, lepiej jednak zauważać starania najmłodszych. ( „Widziałem, że dałeś z siebie wszystko i byłeś bardzo skupiony. Dopracujecie ten element i będzie świetnie”.) Nie ma nic bardziej motywującego niż rodzic (i rzecz jasna trener), dostrzegający nawet najmniejsze postępy i wysoko ceniący wysiłki młodego zawodnika.
- Kształtuj dobre podejście – w jeździectwie – jak w chyba każdym sporcie – nie unikniemy ocen i porównań, które dla młodego zawodnika mogą być bardzo trudne, a czasem wręcz krzywdzące. Im szybciej nauczysz dziecko, że tak naprawdę w rywalizacji nie chodzi o pokonanie innych, a przełamanie własnych barier i danie z siebie stu procent, tym lepiej.
- Nie wyręczaj – jeśli chcesz, by twoje dziecko naprawdę zdobyło nowe umiejętności, stało się samodzielne, a przede wszystkim miało szansę uwierzyć we własne siły, nie rób wszystkiego za nie. Wyręczając je w prostych czynnościach, nieświadomie dajesz mu sygnał, że samo sobie nie poradzi. Czym innym jest założenie za kilkulatka siodła na dużego konia, a czym innym oporządzenie kucyka.
- Pozwól pracować specjalistom – rodzic, który próbuje być mądrzejszy od samego trenera, uprzykrza życie nie tylko własnemu dziecku, ale także jego instruktorowi. Szczególnie, jeśli ów rodzic nie siedział nigdy w siodle i nie odróżnia nawet wodzy od lejców. Jednak również jeżdżąca mamusia czy tatuś powinni powstrzymać się od uwag. Kiedy wybierzemy już zaufanego nauczyciela, dobrym pomysłem jest wręcz opuszczenie ujeżdżalni, by ułatwić najmłodszym skupienie się na zadaniu. Czasem oczywiście miło jest zabłysnąć przed najbliższymi, lecz na co dzień plac treningowy to nienajlepsze miejsce na zlot rodzinny.
Tekst: Dominika Cirocka – psycholog (PsychologiaPrzygody.pl)