Każdy ma czasami taki dzień, kiedy nie ma ochoty oglądać ludzi. Niestety jak na złość często to właśnie wtedy wszyscy zaczynają zapraszać nas na imprezy i wspólne wyjścia. Na szczęście wymówki koniarzy to cały arsenał argumentów, by uniknąć przebywania wśród innych osób.
Nasza rada – lepiej nie używać go zbyt często!
Poznaj wymówki koniarzy!
Trening – nie mogę, mam trening. Ta stara jak świat wymówka sprawdza się w każdej sytuacji. W końcu za trening się płaci i to niemało. Poza tym czas trenera to rzecz święta i niegodnym jest przesuwanie granic jego cierpliwości. Starzy znajomi doświadczonych koniarzy wiedza, że jest to argument ostateczny i nie sposób z nim dyskutować. Ci nowi jeśli nie wiedzą, to wkrótce się przekonają.
Zawody – rywalizowanie ze sportową rywalizacją zawsze jest skazane na porażkę. Dlatego, gdy tylko pada hasło „zawody” możesz mieć pewność, że wszyscy twoi znajomi wycofają się rakiem i będą omijać cię szerokim łukiem w czasie zapraszania na wszelkie eventy. Dodatkową zaletą tej wymówki jest fakt, że wyłącza cię z życia towarzyskiego nawet na kilka dni. Wszystko zależy od tego, gdzie umiejscowisz zawody. Doradzamy wybieranie jak najdalszych lokalizacji.
Weterynarz – wizyta weterynarza to nie jest błaha rzecz – wiadomo. Dlatego ta wymówka doskonale działa, kiedy dostajesz zaproszenia na wydarzenie, na którym niekoniecznie chcesz być. Nikt nie musi przecież wiedzieć, że weterynarz przyjeżdża, by zaszczepić twojego konia lub podać mu pastę na odrobaczanie. Nie polecamy wymyślania scenariuszy obejmujących poważne kontuzje. Ludzie mogą nabrać podejrzeń, gdy na drugi dzień wstawisz zdjęcie z treningu skokowego na rzekomo niepełnosprawnym koniu.
Sytuacja awaryjna – to rozwiązanie idealne na wypadki nieprzewidziane. Jesteś na nieudanej randce lub nieprzyzwoicie nudnym spotkaniu? Nic prostszego. Wystarczy popatrzeć na telefon, udać ogromnie zdziwienie i dodać drżącym głosem „to ze stajni”. Dla urealistycznienia całej sytuacji dobrze jest szybko udać się w ustronne miejsce i udać rozmowę telefoniczną. Gdy wrócimy z niej z zatroskanym wyrazem twarzy nikt nie będzie oponował i oczekiwał tłumaczeń, kiedy opuścimy zebranie w tempie przyspieszonym.
Kontuzja – jazda konna to sport urazowy – wiadomo to nie od dziś. Dlatego, jeśli nie masz ochoty opuszczać swojego mieszkania i wyjść do ludzie wystarczy, że wspomnisz o niezwykle bolących plecach lub naciągniętych ścięgnach. To nic, że zrobiłeś/-łaś to sobie biegnąc do autobusu lub niosąc ciężkie siatki z zakupami. Kontuzja spowodowana przez sport brzmi groźniej i wznioślej. W końcu poświęciłeś/-łaś się na ołtarzu sportu.
Tekst: Judyta Ozimkowska