Miłośnicy jeździectwa to specyficzna grupa, która ma swoje przyzwyczajenia i zachowania. Wiele z nich jest zrozumiała tylko dla jej członków, za to dla innych ludzi bywają nieco… specyficzne. Dlatego przygotowaliśmy krótką listę – oto zachowania prawdziwych koniarzy, które zrozumieją tylko oni sami!
Zachowania prawdziwych koniarzy to…
1. Czajenie się na pralkę – nie ma co się oszukiwać – pranie potrafi być dla właścicieli koni bardzo stresujące. Zwłaszcza, jeżeli dany podopieczny bardzo obficie gubi sierść. Zapchane rury odpływowe to poważny problem, który dotyka każdego chcącego zaprowadzić porządek w jeździeckiej pace. Niestety zdarza się, że pozostali członkowie rodziny niekoniecznie przychylnie patrzą na kolejne czapraki lądujące w pralce. Dlatego też koniarze zmuszeni są do czajenia się z naręczami prania na moment, kiedy domowników nie ma w domu albo są zajęci czymś innym. Najlepiej sprawdzają się tutaj wakacje i bardzo późne wieczory.
2. Nagminne trzepanie toreb i plecaków – siano, słoma i końska sierść są wszędzie, dlatego co jakiś czas wszelkie torby i plecaki wymagają gruntownego wytrzepania. W innym wypadku grozi nam, że po dłuższym czasie znajdziemy w nich całe baloty słomy i sierść, która wystarczyłaby do stworzenia zupełnie nowego konia. Poza tymi rzeczami zdarzają się też oczywiście kawałki cukierków dla koni, nie do końca strawionych marchewek i ziarenek owsa, które wypadły z końskiego pyska.
3. Mówienie prrr – to silniejsze od wielu ludzi. Kiedy ktoś zbyt szybko idzie lub za szybko mówi, zdarza się, że koniarzowi wymsknie się ciche „prrrr”. Dopiero po chwili orientuje się, że istota, którą chciał spowolnić, nie jest jego wierzchowcem, a na przykład znajomym z pracy. Na początku może zdarzyć się, że niektórzy będą tym zaskoczeni. Po kilku takich próbach zapewne przyzwyczają się do naszego dziwnego zachowania i będą po prostu zwalniać. Wtedy w nagrodę możemy dać im jabłko.
4. Mówienie „my” o sobie i koniu – wielu jeźdźców traktuje swoje wierzchowce co najmniej jak członków rodziny i ważny element ich życia. Dlatego zdarza się, że mówią „mamy szczepienie”, „mieliśmy kolkę” lub że „gniją nam strzałki”. Czasami mniej zorientowani w temacie rozmówcy zaczynają mieć wątpliwości co do poczytalności takich osób, dlatego zawsze warto wyraźnie zaznaczyć, że chodzi o konia.
5. Wydawanie milionów na konie – to rzecz, której nie zrozumie już absolutnie nikt i nigdy. Przynajmniej, jeśli nie jeździ konno. Bo po co wydawać tysiące na zwierzę, skoro można sobie za to po jakimś czasie kupić mieszanie lub samochód? W sumie trudno się dziwić zaskoczeniu, bo stoi to w sprzeczności z logiką. Ale wszyscy koniarze wiedzą, że akurat nie o logikę tu chodzi.
Tekst: Judyta Ozimkowska