Historia powtarzająca się codziennie na całym świecie. Ktoś szuka siodła, ale jego budżet jest ograniczony. I choć „tani” ma dla każdego inne znaczenie, to jednak umówmy się, że rozmawiamy tym razem o siodle za mniej niż 1500 zł. Co zrobić, by zakup taniego siodła był mimo wszystko udany?
Zakup taniego siodła
Najczęściej pomysł takiego zakupu mają młode amazonki. Nie posiadają one własnego konia, ale chcą przeznaczyć oszczędności na zakup akcesorium, które będzie trwałe, wygodne i na długo – by szkółkowy lub dzierżawiony koń mógł pracować w siodle, w którym im samym i koniowi będzie wygodnie.
Niestety, nagminne jest też kupowanie „tanich siodeł” do szkółek. Z jednej strony wydaje się to oczywiste, bo trudno w wypadku dziesięciu i więcej koni zapewnić każdemu z nich siodło za ponad 2000 zł. Z drugiej jednak – kwestią etyczną i zahaczającą o dalekosiężne planowanie budżetu jest skutek, jaki użytkowanie tego siodła będzie miało w przyszłości oraz jakie będą późniejsze koszty leczenia grzbietu, odstawienia konia od pracy etc.
Żmudne poszukiwania
Statystycznie najwięcej „tanich siodeł” oferowanych jest do sprzedaży wiosną. Rzecz znów oczywista: pogoda jest coraz lepsza, liczne szkółki zaczynają wznawiać działalność, klientów przybywa, więc wiadomo, że to, na co nie było popytu zimą, teraz się sprzeda. Setki ludzi zaczynają przetrząsać setki ogłoszeń, a na portalach aukcyjnych pojawiają się siodła, które powinno się raczej zaproponować do lokalnego muzeum lub jako stołek do stylowego baru, niż być zakładane na końskie plecy.
A więc szukamy, szukamy… przypuśćmy, że jesteśmy osobą świadomą, o okrojonych zasobach finansowych na tę inwestycję, ale wiemy z grubsza, co eliminuje siodło z użytkowania. Ale nagle trafia się okazja: siodło wygląda super, wprawdzie skóra woła o olej, a ząb czasu na maszynkach pozostawił rdzawe piętno, ale co tam, “przecież to się wszystko da zrobić…”
Na co zwracać uwagę?
- Moi drodzy, uwaga na panele! Większość sprzedawców, których zdjęcia wyglądają nader zachęcająco, nie pokazuje zdjęć paneli. W odpowiedzi na nasze pytania usłyszymy natomiast „pani, za te pieniądze, to ja nie będę z aparatem latać, bierzesz pani albo nie!”. Mimo pokusy powinniście powiedzieć NIE! Kupilibyście but, którego stanu podeszwy nie widzicie? A no właśnie… I o ile szewc z podeszwą w razie czego sobie poradzi, o tyle czasami poprawa paneli, szczególnie mocno zwężonych, jest niemożliwa. Skóra jest tak sucha, że się rwie przy dopychaniu, a jeśli się w ogóle uda, to za dopchanie zapłacicie kolejne 350 zł i w ostatecznym rozrachunku siodło już nie wyjdzie tak tanio.
- Kolejna sytuacja, na którą warto uważać… Obserwujecie siodło od dłuższego czasu – sprzęt super, cena super, zdjęcia są jak trzeba. A do tego szczęście, bo od dwóch tygodni nikt go nie kupił, a nam dało to czas na zebranie brakującej sumy. Jasne, możecie mieć szczęście, siodło może być mało znanej marki albo o nietypowych parametrach i nie znalazło dotąd nabywcy… Ale niestety, może też być krzywe, czego nie widać na zdjęciu, lub mieć uszkodzony łęk. W tej sytuacji warto spisać umowę testową i za kaucją poprosić o przesłanie siodła na kilka dni z możliwością zwrotu. Więcej na ten temat znajdziecie w majowym numerze Gallopu, który ukaże się 27 kwietnia.
- Trzecia popularna sytuacja: siodło nowe, wygląda pięknie, w komplecie nie ma tylko konia, a całość kosztuje 600 zł. Nawet ogłowie jest! I czaprak czerwony! Idealne do szkółki, bo już nic nie trzeba dokupić, a klienci będą zachwyceni nowym sprzętem. Wspaniałe też na prezent…. Czyżby? Większość takich siodeł, jeśli jest „skórzanych”, to NIE jest skórzanych. Taka „skóra” to tzw. „mielonka”. Powstaje w ten sposób, że mieli się odpad skórzany, miesza z klejem i powstaje masa. Masa wylewana jest na płytę, ma nabite sztuczne lico imitujące pory w skórze i na pierwszy rzut oka wygląda na twardą skórę świńską. Dopiero po kilku miesiącach okazuje się, że kolor zlazł od puślisk i łydki, skóra paneli się zdeformowała, a z siedziska przy przednim łęku wylazły gwoździe tapicerskie….
Co robić?
Cóż zatem robić, mając maksymalnie 1500 zł na siodło? Planując zakup taniego siodła, możecie zrobić dwie rzeczy. Pierwsza z nich to szukanie i w międzyczasie zdobywanie wiedzy. Mnie samej zdarzyło się kilkakrotnie kupić świetne siodło od kogoś, kto np. przywiózł je z zagranicy znalezione na śmietniku (!) czy odkupione za grosze. Możecie też kupić siodło markowe, starsze, ale za połowę kwoty, jaką chcecie na nie przeznaczyć i drugą część pieniędzy zapłacić za renowację i uzdatnienie go do jazdy. Moim zdaniem to najlepsze rozwiązanie. Tylko pamiętajcie o sprawdzeniu, czy między panele z tyłu wejdą chociaż 3 damskie palce i czy terlica z łękiem nie są uszkodzone.
W razie wątpliwości zwróćcie się o pomoc do pasowacza siodeł. Żaden szanujący się siodlarz nie odmówi Wam wydania opinii na temat Waszego planowanego zakupu. Kto pyta, nie błądzi!
Tekst: Mgr Barbara Derkacz, właścicielka marki Klinika Siodła