Decyzja Trybunału FEI
W związku z nagłością samego zdarzenia tata Britt nie pomyślał, że może ono wpłynąć w jakikolwiek sposób na start w zawodach. Jego zamierzeniem nie była pomoc córce w osiągnięciu lepszego wyniku podczas startu. Chciał tylko pomóc zwierzęciu zmniejszyć ból i zapobiec rozwojowi problemu. Tata zawodniczki nie wiedział, że leki wpłyną na złamanie zasad.
Britt Wiefferink potwierdziła fakt, że nie miała pojęcia o podjętym leczeniu. W takiej sytuacji wie, ze musiałaby poprosić weterynarza o specjalny formularz i przedłożyć go weterynarzowi na zawodach.
Weterynarz Dr Zanderink, która podała leki potwierdza, że przybyła do konia w związku z lekkimi obawami kolki, które nie były poważne podała leki zawierające Flunixin i Butylscopolaminę, aby ulżyć zwierzęciu, nie miała także pojęcia o tym, że koń ma startować wkrótce w konkursie międzynarodowym.
FEI usatysfakcjonowały przedłożone dokumenty oraz wyjaśnienia zawodniczki, weterynarza i pana Wiefferink. Erik Elstad reprezentujący trybunał FEI w jednoosobowym składzie potwierdził, że Britt Wiefferink nie złamała w znaczący sposób zasad FEI, ani nie dopuściła się rażących zaniedbań. Udowodniła także, że zna dokładnie zasady dotyczące procedur w przypadku podawania leków koniowi startującemu w zawodach. Dziewczyna także nie była świadoma leczenia swojego wierzchowca. W takich okolicznościach FEI wyznacza przeważnie 6 miesięcy kary, która została skrócona do dwóch obowiązujących od 7 sierpnia, kiedy zostały zaprezentowane wyniki testu. A to oznacza, że zawodniczka już swoją karę odbyła.
Po raz kolejny sprawdza się zasada, że nie zawsze jeśli chcemy naszych najbliższych przed czymś uchronić to wychodzi to na dobre. Dla Britt skutkowało to dużą porcją stresu i zawieszeniem startów w konkursach.
Małgorzata Zbierska