Nie da się już temu zaprzeczyć – jesień na dobre zawitała w nasze stajenne progi. Nawet jeżeli bardzo wypieracie tę myśl z mózgu, to trudno dyskutować z faktami. A one są nieubłagane. Te oznaki jesieni w stajni przekonają nawet największych jesiennych sceptyków.
Oznaki jesieni w stajni
- Nadejście mamutów – jeżeli na padokach zamiast koni dumnie kroczą istoty z prehistorii, to znaczy, że jesień już tu jest. Ogromne i ofutrzone stworzenia zupełnie nie przypominają uroczych i lśniących wierzchowców z lata. Zmiana jest na tyle widocznie, że właściciele początkowo nie są w stanie rozpoznać, które zwierzę jest ich własnym. Nie pomagają w tym same wierzchowce, które jakby wrosły w ziemię i ani myślą o ruszeniu się z miejsca.
- Gubienie obuwia – jeżeli po powrocie z padoku masz na sobie tylko jeden but, to ewidentna oznaka, że jesienne błoto przejęło kontrolę nad stajnią. Jego łakomstwo jest niestety nieograniczone. Wessie wszystko, co się rusza i co ma dla ciebie jakakolwiek wartość sentymentalną – począwszy od obuwia, na szczotkach dla konia kończąc. Nie ma przed nim ucieczki. Wystarczy kilka kropli deszczu, by zwykła ziemia stała się paskudnym potworem. A on czeka tylko na naszą nieuwagę. Uwielbia atakować wtedy, kiedy najbardziej się spieszymy, a nasz koń jest najbardziej nieposłuszny.
- Chaos w sprzęcie – tam, gdzie niegdyś wisiało kilka koszulek i para bryczesów, jest teraz szesnaście koszulek termicznych, trzy kurtki i termoaktywne kalesony. Do tego jeszcze oczywiście kilkanaście derek z różnego rodzaju wypełnieniem i katastrofa gotowa. Niestety – im bliżej nadejścia jesieni, tym ten zestaw się powiększa i nabiera objętości. W krótkim czasie jest w stanie pochłonąć każdego śmiałka, który pomyśli tylko o zbliżeniu się do niego. Z tym bytem warto postępować ostrożnie. Jeżeli sprowokujemy taką szafę do ataku, to efekty mogą być naprawdę opłakane.
- Problemy w treningu – rozmokłe podłoże i padający deszcz to wrogowie każdego treningu – nawet na najlepszym koniu. W końcu nawet światowej sławy wierzchowiec nie wynagrodzi nam trudów związanych z brnięciem przez błota i rzeki (no, dobra – kałuże). Niestety wraz z nadejściem jesieni warunki w stajniach bez hali pozostawiają wiele do życzenia. Tam, gdzie kiedyś spokojnie można było skakać, obecnie można pływać łódką albo tankowcem.
- Skłonność do refleksji – jesienna melancholia skłania do pogłębionej refleksji nad istotą życia i jego przeznaczeniem. Człowiek zadaje sobie wtedy pytania – po co żyję? Dokąd zmierzam? Dlaczego muszę sterczeć w tym błocie w deszcz? Niestety – na większość nigdy nie znajdzie satysfakcjonującej go odpowiedzi.
Tekst: Judyta Ozimkowska