Jazda konna to nie jest tani sport. Co do tego nie trzeba nikogo przekonywać. Robi się jeszcze droższy, kiedy postanowimy zainwestować we własnego konia. Opłaty z boks, pasze i treningu potrafią pokona nawet najwytrwalszego zawodnika. Są jednak sposoby, by ograniczyć koszty związane z posiadaniem konia i jazdą konną.
Jak ograniczyć koszty związane z posiadaniem konia i jazdą konną?
Do dzierżawy trzeba dwojga
Najskuteczniejszym i najlepszym sposobem na znaczące obniżenie kosztów posiadania konia jest znalezienie kogoś, kto będzie je z nami dzielił. W zależności od tego, jaka jest nasza sytuacja życiowo-stajenna, warto rozważyć opcje pełnej dzierżawy lub współdzierżawy. W pierwszym przypadku musimy liczyć się z tym, że kontakt z naszym koniem może być dość szczątkowy, zwłaszcza, jeżeli zdecydujemy się na opcję umożliwiającą przeniesienie zwierzęcia do innej stajni. Pełna dzierżawa najczęściej zdejmuje z nas odpowiedzialność zarówno czasową i finansową, ale wciąż pozostajemy właścicielami konia i mamy kontrolę nad tym, co się z nim dzieje. To rozwiązanie jest dobre w sytuacji, kiedy z różnych powodów nie jesteśmy dłużej w stanie łożyć na naszego konia dotychczasowej sumy lub nie mamy funduszy na regularne treningi.
Jeżeli jednak chcesz widywać swojego konia co najmniej kilka razy w tygodniu i nadal regularnie jeździć, to opcja współdzierżawy jest najbardziej odpowiednia. Dzięki temu podzielisz koszty nie tylko związane z opłatami za pensjonat, lecz także z wydatkami na weterynarza, kowala i treningi. Pamiętaj jednak, by zawsze podpisywać umowę i zawrzeć w niej wszystkie niezbędne ustalenia. Przede wszystkim odnośnie do kwoty, którą współdzierżawca będzie zasilał twój budżet i liczby dni w tygodniu, w które będzie w stajni. Oczywiście istotna jest także sama osoba nowego opiekuna. Branie niezbyt dobrze znanych osób to tylko pozorna oszczędność. Cudza nieuwaga i niekompetencja mogą w efekcie kosztować cię o wiele więcej, niż wysokość miesięcznego przelewu za pensjonat.
Używane nie hańbi
Dopasowany i wygodny sprzęt to podstawa. Nie oznacza to jednak, że musi być prosto ze sklepu. Zamiast kupować fabrycznie nowe rzeczy dobrze jest rozeznać się w internetowych ogłoszeniach jeździeckich i asortymencie second handów. Te drugie warto odwiedzić zwłaszcza w czasie poszukiwania bryczesów. Czasami wśród stert ubrań zdarzają się prawdziwe markowe perełki. Można także popytać, czy w okolicy naszej stajni nie ma handlarza sprzętem jeździeckim. W tego typu przybytkach często można znaleźć dobry sprzęt w bardzo przyzwoitych cenach. Także używane siodła lub ogłowia mogą okazać się świetnym wyborem, jeśli zostanie on odpowiednio przemyślany i dopasowany. W wypadku kupowania używanego sprzętu od kogoś z Internetu zawsze lepiej jest wybrać opcję płatności przy odbiorze lub odbioru osobistego. Dzięki temu unikniemy sytuacji, w której ktoś prześle nam sprzęt, który nie będzie się nadawał do jakiegokolwiek użytku.
Co zrobić, kiedy jednak marzy się o czapraku z najnowszej kolekcji, ale nie ma się funduszy? Tutaj także warto przeglądać ogłoszenia w Internecie. Może zdarzyć się, że ktoś będzie sprzedawał nietrafiony prezent gwiazdkowy lub zwyczajnie będzie chciał pozbyć się prawie nowego padu w dobrym stanie. Jedynym minusem tego rozwiązania jest cierpliwość, którą trzeba się wykazać. Polowanie na okazje to zajęcie dla tych, którzy potrafią czekać.
Więcej znaczy mniej
Nie możesz sobie odmówić kupowania twojemu koniowi różnego rodzaju pasz i dodatków? W czasie zakupów dobrze jest wybierać większe – kilkukilogramowe opakowania. Oczywiście koszt jednorazowy będzie większy, jednak w przeliczeniu na dzienne dawki tego typu rozwiązania są o wiele bardziej opłacalne. Tak samo, jeżeli masz zamiar zamówić worek musli dobrze jest popytać w stajni, czy nikt nie będziesz chciał dołączyć się do zamówienia. Pozwoli to nie tylko rozłożyć koszty dostawy, lecz także umożliwia wynegocjowanie korzystniejszych rabatów u sprzedającego.
Z kolei przy poszukiwaniu dodatków naturalnych – takich jak słonecznik, marchewki lub otręby pszenne warto przejechać się na pobliski targ lub giełdę. Oferowane tam produkty często są w cenach o wiele niższych, niż te sklepowe. Nie wspominając o tych kwotach, które możemy znaleźć na metkach w salonach jeździeckich. Naszemu koniowi obojętne jest, czy zjada otręby z wiaderka z naklejonym koniem, czy od lokalnego rolnika. Dopóki produkty są świeże i dobrej jakości, dopóty nasz zwierzak będzie zupełnie niezainteresowany miejscem, z którego je kupiliśmy. Podobnie jak w przypadku paszy tak i podczas nabywania marchewek lub buraków dobrze jest zorganizować zbiorowe zakupy dla naszej stajni. Dobrze przechowywane rośliny okopowe nie psują się zbyt szybko i można trzymać je w stajni naprawdę długo. Warto wspomnieć przy tym, że lepiej jest kupować warzywa nieumyte. Te bez warstwy ziemi może i są bardziej atrakcyjne, ale zdarza się, że szybko gniją.
Dalej ale taniej
Nie da się ukryć, że największą częścią kosztów związanych z koniem jest jego mieszkanie. W czasie poszukiwania stajni dobrze jest określić nasz budżet i minimalne wymagania, jakie mamy w stosunku do stajni. Ważny jest także czas dojazdu i sposób, w jaki tam dotrzemy. Zależność jest prosta – im stajnia jest bliżej i lepiej wyposażona, tym więcej przyjdzie nam za nią zapłacić. Często zdarza się, że stajnie o dobrej infrastrukturze i opiece są w rozsądnych cenach, jednak znajdują się na tyle daleko, że mało kto ma ochotę tam regularnie dojeżdżać. Jeżeli czas dojazdu nie jest dla nas priorytetem, to taka oferta może wydać się kusząca. Warto jednak pozostać czujnym i nie dać się zwieść pozornie okazyjnej cenie. Zwłaszcza, jeżeli mamy zamiar dojeżdżać tam samochodem. Może okazać się bowiem, że koszty dojazdu do stajni będą tak wysokie, że trzymanie tam konia przestanie być tak opłacane, jak nam się pierwotnie wydawało. Przy okazji jechania na rekonesans do nowego miejsca dobrze jest wyzerować licznik w samochodzie i wyruszyć spod domu. Pozwoli nam to w przybliżeniu obliczyć ilość kilometrów, które będziemy musieli pokonywać i benzynę, za którą przyjdzie nam zapłacić.
Czynnikiem, który obniża koszt pensjonatu jest także brak hali. Zatem jeżeli jesteśmy w stanie zrezygnować z regularnych treningów na krytej ujeżdżalni lepiej jest rozejrzeć się za stajniami bliżej miasta, ale za to z terenami do jazdy i placem. Alternatywą są stajnie z krytym lonżownikiem. Często są tańsze, niż te z pełnowymiarową halą, za to przynajmniej mają zadaszone miejsce, gdzie można trenować z koniem (nawet jeśli dotyczy to tylko lonżowania).
W kontakcie z weterynarzem
Są zabiegi lub specyfiki, które po konsultacji z weterynarzem (i tylko wtedy) możemy podać sami. Jeżeli prowadzący naszego konia lekarz ma gabinet w mieście, zawsze możemy ustalić z nim, że sami odbierzemy od niego szczepionkę lub pastę do odrobaczania. Są to preparaty, które możemy z powodzeniem zaaplikować sami, a dzięki temu zaoszczędzimy pieniądze, które przeznaczylibyśmy na dojazd weterynarza do naszej stajni. Dobrze jest także przejść kurs stajennej pierwszej pomocy. W bardzo podstawowych przypadkach pozwoli nam to samemu pomóc naszemu koniowi, bez konieczności wzywania specjalisty. Dla pewności zawsze dobrze jest jednak skonsultować telefonicznie każdy przypadek końskiej niedyspozycji z weterynarzem.
Jeżeli umawiamy jakiś zabieg lub wizytę lepiej jest omijać okres świąteczny i weekendy. Zdarzają się weterynarze, którzy za tego typu wizyty maja ustaloną wyższą stawkę – zawsze warto o to dopytać przed ustaleniem terminu. Oczywiście w przypadku nagłych zdarzeń nie ma co patrzeć w kalendarz, tylko się umawiać. Dodatkowo planując wizytę weterynarza zawsze dobrze jest dowiedzieć się, czy nikt w stajni nie potrzebuje konsultacji Pozwoli to zmniejszyć koszty dojazdu. Podobnie rzecz m się także z kowalem i masażystami.
Dbaj i oszczędzaj
Chociaż wydaje się to oczywiste, to nic tak nie oszczędza pieniędzy, jak dbanie o konia i sprzęt. Regularne przeglądy weterynaryjne, odpowiednie dbanie o wierzchowca po treningu i zapewnienie mu optymalnych warunków pozwoli zaoszczędzić na wizytach weterynarzy. Ogromnie ważny jest także dobrze dopasowany sprzęt, o który należy odpowiednio dbać. Prawidłowa pielęgnacja obejmująca smarowanie oraz czyszczenie pozwoli nam cieszyć się nim przez długie lata.
Warto także wypracować u siebie parę nawyków, która ograniczą niszczenie sprzętu. W przypadku siodeł nie należy ich opierać tylnym ani przednim łękiem o ziemię lub drzwi boksu. Lepiej jest zainwestować w wieszak przy boksie. Podobnie rzecz ma się z ogłowiem – rzucanie go byle jak na ziemię nie jest najlepszym pomysłem. Dobrze jest robić okresowy przegląd całego sprzętu, by wyłapać wszelkie usterki lub oznaki zużycia. Pozwoli to w porę wyłapać uszkodzenia i zainterweniować, zanim sprzęt przestanie nadawać się do użytku. W przypadku większych uszkodzeń warto mieć pod ręką sprawdzonego rymarza. Po jego interwencji może bowiem okazać się, że zerwane ogłowie po kilku poprawkach wygląda jak (prawie) nowe. Zasada ta tyczy się większości rzeczy – zanim je wyrzucimy sprawdźmy, czy nie można ich naprawić. Przydadzą się tu zdolności manualne. Bliższa znajomość z igłą i nitką pozwoli nam zszyć wszelkie dziury i naderwania w sprzęcie naszego konia. Odpowiednio wcześnie złapane nie zmienią się w ziejącą dziurę, dzięki czemu nasz sprzęt dłużej nam on posłuży.
Także naprawianie sprzętu to nie jest łatwa sprawa. Jeśli chodzi o derki, to ceny ich odświeżenia potrafią być naprawdę zabójcze. Przy naprawdę grubych zimowych derkach z reguły nie da się uniknąć tego wydatku, za to przy ich cieńszych wersjach warto spróbować prać je samemu. Jeżeli derka ma wypełnienie dobrze jest wrzucić do bębna kilka piłeczek do tenisa – pozwolą równomiernie rozbić to, co kryje się pod wierzchnią warstwą. Skoro o praniu mowa, to należy pamiętać, że pozbawia ono derkę padokową właściwości przeciwdeszczowych. Tutaj także możemy zadziałać sami. Wystarczy, że kupimy dobry impregnat na przykład do namiotu. Wystarczy spryskać nim derkę zgodnie z instrukcją pozostawić do wyschnięcia. Dzięki temu na nowo zyska ona nieprzepuszczalną warstwę, a mu zaoszczędzimy pieniądze na pralni i zabezpieczaniu jej.
Tekst: Judyta Ozimkowska