Ostatnio wzięłam udział w seminarium prowadzonym przez firmę zajmującą się dokładnym dopasowywaniem siodeł do koni. Szkolenie siodlarskie skierowane było głównie do studentów weterynarii, więc temat dotyczący pasowania siodeł potraktowany był stosunkowo obszernie.
Warsztaty zainspirowały mnie do napisania o nich notki. Zdecydowanie nie polegały tylko na klepaniu formułek o tym, jak siodło powinno wyglądać na końskim grzbiecie. Owszem, te zagadnienia też były poruszone, ale jednak przekazana nam wiedza była o wiele bardziej wszechstronna. Miałam nawet okazję rozebrać siodło i zobaczyć, co jest w środku. No i znalazłam kilka interesujących rzeczy. Ale o tym później.
Wybór siodła – co wziąć pod uwagę?
Wszyscy wiemy, że niedopasowane siodło może powodować u konia dyskomfort, sztywność, ból, a w ekstremalnych przypadkach nawet kulawiznę. Jeżeli odstawimy konia od pracy lub zafundujemy mu masaże czy solarium, a po przerwie dalej będziemy używać niedopasowanego sprzętu, to problem szybko powróci. Co więc jest ważne przy wyborze odpowiedniego siodła?
Pierwszą, najważniejszą rzeczą jest odpowiednie dopasowanie szerokości łęku. Za szeroki powoduje, że siodło opiera na kłębie konia, natomiast zbyt wąski uciska łopatki. Rozstaw łęku powinien być tak dopasowany, aby siodło jak największą powierzchnią opierało się na końskim grzbiecie. Tylko w ten sposób zapewniamy wierzchowcowi komfort pracy. Przedni łęk powinien znajdować się ok. 5 cm od kłębu, szczególnie w przypadku siodeł skokowych.
Drugą rzeczą jest sprawdzenie, czy panele siodła równomiernie rozkładają ciężar wzdłuż kręgosłupa konia. Może się zdarzyć, że siodło jest skrzywione i “leci” na którąś stronę lub lewy panel ma kontakt z ciałem z przodu, a prawy z tyłu. Siodło może również mostkować, czyli dotykać grzbietu tylko z przodu i z tyłu (wówczas środek panelu nie przylega), co powoduje punktowy nacisk. Możliwe jest również, że tylko środek paneli dotyka konia i wtedy mamy do czynienia z siodłem, które się buja. Siodło może się też mocniej opierać na przodzie lub na tyle paneli. Czasem także to koń jest tak mocno niesymetryczny, że zrzuca siodło na jedną stronę. Wtedy można celowo skrzywić siodło, by leżało prawidłowo na końskim grzbiecie.
Panele w siodłach kupowanych z drugiej ręki mogą sprawiać koniowi dyskomfort również z tego względu, że wypełnienie może być twardo bądź nierówno ubite. Siodło mogło być też np. dopchane inną wyściółką niż ta, którą pierwotnie miało, co powoduje nierównomierną amortyzację. Zdeformowaną wyściółkę należy w takich wypadkach w całości wymienić, a nie tylko dopychać.
Trzecią rzeczą, na którą należy zwrócić przy pasowaniu siodła, jest sprawdzenie, czy koń ma wystarczająco dużo miejsca na łopatki. Podczas ruchu przedniej kończyny konia w przód łopatka “wchodzi” pod panel siodła. Jeżeli siodło to uniemożliwia, koń nie może się “otworzyć”, co szczególnie wyraźnie widać w kłusie.
Czwartą rzeczą jest szerokość kanału znajdującego się pomiędzy panelami (patrząc na siodło od spodu). Za wąski kanał powoduje ucisk na kręgosłup, natomiast zbyt szeroki sprawia, że siodło opiera się na żebrach konia, a nie na mięśniach grzbietu. W starszych siodłach zdarza się, że kanał zwęża się ku tyłowi. To, poza wspomnianym naciskiem na kręgosłup, może powodować problemy ze zgięciem u konia.
Co skrywa siodło…?
Wyżej wymienione elementy mają znaczenie przy pasowaniu siodła zarówno nowego, jak i używanego. Tylko, że w siodle używanym możemy natknąć się na różne niespodzianki. I tu wrócimy do mojego rozbierania sprzętu. W siodle tym znalazłam niedokręconą, wystającą śrubę, która mogłaby drażnić grzbiet konia (tak, wrażliwe wierzchowce czują takie rzeczy!), dwa różne wypełnienia paneli, a także z tyłu siodła tylko po prawej stronie zamontowany był kawałek gumy (a więc było niesymetryczne).
Jak widać, używane siodło może kryć sporo sekretów! Poza tymi, które wymieniłam często zdarzają się pęknięte, złamane bądź pospawane okucia łęków. Wszystkie te rzeczy powodują dyskomfort u konia i dlatego zawsze warto używane siodło oddać do gruntownego sprawdzenia.
Szkolenie siodlarskie
Prowadzący warsztaty pokazał nam również, w jaki sposób koryguje siodła, jakich urządzeń do tego używa (a część z nich jest jego własnego projektu!) oraz jak laserowo sprawdza, czy siodło jest równe. Obszernie omówione były również sposoby mierzenia końskich grzbietów i jak ta miara wykorzystywana jest do pasowania siodła.
Tematów poruszanych na seminarium było znacznie więcej, w tej notce przedstawiłam więc tylko ułamek wiedzy, którą zdobyłam, a która może przydać się każdemu właścicielowi koni. Jeśli chcesz się dowiedzieć więcej i mieszkasz w Warszawie lub okolicy zapraszam na swojego fanpage‘a. Niedługo pojawi się na nim informacja o szkoleniu, które będę organizować w stajni, w której stacjonuję na stałe. Takie szkolenie siodlarskie może być więc okazją do spotkania się i wspólnego poszerzania wiedzy! 🙂
Tekst: Karolina Piechowska