Szykuje się dłuższy majowy wypad ze znajomymi, intensywne przygotowywanie się do egzaminów lub ciężki okres w pracy? By uniknąć zostawiania konia samego w ten trudny czas warto zorganizować mu opiekę na te dni, w których nie możemy być w stajni. Dzięki temu nie umrze z nudów, podczas gdy my będziemy mogli oddawać się pracy lub, wręcz przeciwnie, zasłużonemu odpoczynkowi.
10 sposobów na… to co zrobić z koniem podczas wyjazdu
- Zapisz go na kurs – dodatkowe umiejętności są bardzo przydatne, zwłaszcza w obliczu dynamicznie rozwijającego się rynku pracy. Do wyboru jest wiele kursów, które pozwolą podnieść kwalifikacje Twojego konia. Warto wybrać takie, na których nabyte umiejętności odciążą cię w codziennych stajennych obowiązkach i poratują kieszeń. Proponujemy kurs werkowania lub dopasowania siodła. Twój koń będzie miał dodatkowy wpis w CV i pozna inne jednostki o podobnych zainteresowaniach.
- Zorganizuj mu opiekunkę – najlepiej wykształconą i biegłą w jakimś rzemiośle – na przykład rękodziele. Dzięki temu twój koń będzie mógł ignorować twoje komendy i nie reagować na imię w kilku językach! Dodatkowo urozmaici sobie czas drobnymi robótkami, na przykład odkręcaniem żłobów i uszkadzaniem instalacji wodnej. Ewentualnie rozmontowywaniem ogrodzeń i paśników.
- Wyślij go na obóz – najlepiej z końmi w jego wieku i jakoś sprofilowany. Z mojej strony proponuję survival na ujeżdżalni i w terenie. Po tygodniowej musztrze żadna reklamówka, ciągnik i łoś nie będą mu straszne. Jedynym minusem jest to, że nowa nieustraszona natura twojego podopiecznego może poskutkować zmniejszoną wrażliwością na bodźce. W takim wypadku okser przestanie być dla niego przeszkodą, a wyzwaniem, które najlepiej zrównać z ziemią. I jeszcze na nie parsknąć z triumfem.
- Załatw coacha – jeżeli macie jakieś problemy w relacji skorzystaj z pomocy specjalisty. Kilka sesji pozwoli umocnić więzy przyjaźni nadszarpnięte przez zbyt wysokie wymagania (lub jakiekolwiek wymagania). Długie rozmowy i analizowanie okresu źrebięctwa pozwolą dotrzeć do źródła obecnych traum – np. tej dotyczącej niechęci do pracy i pociągu do musli o smaku jabłka. Są także udokumentowane przypadki wyjścia z uzależnienia od lizania lizawki i metalowych części boksu.
- Znajdź mu pasje – malowanie, taniec lub uprawianie roli. Nigdy nie wiesz, czy w twoim koniu nie drzemie pasjonat agrokultury lub sztuki wysokiej. Kto wie? Może dzięki temu twój wierzchowiec dołączy do zacnego grona końskich (i nie tylko końskich) artystów. Może to być także okazja do dodatkowego zarobku w ramach pensjonatu. Podobno animalizm to wzięty nurt w malarstwie, a dzieła tworzone w tym nurcie dobrze chodzą na portalach aukcyjnych. Podobnie rzecz ma się z rolnictwem. Wiadomo – każdy orze jak może.
- Załóż mu fanpage – bycie internetowym celebrytą to bardzo czasochłonne zajęcie. Twój koń pogrążony w zdobywaniu polubień i nowych fanów nawet nie zauważy, że gdzieś wyjechałaś. Dodatkowo z takiej wzmożonej aktywności możecie oboje czerpać wymierne korzyści. Współpraca z producentami pasz i sprzętu jeździeckiego to okazja do zaistnienia w świecie końskich celebrytów.
- Zrób mu wakacje – jeżeli Twoja nieobecność ma się przedłużać pomyśl o wysłaniu konia do sanatorium na łąki. Tylko on, stado i hektary soczystej trawy. To z pewnością sprawi mu ogromną radość i pozwoli zapomnieć mu o r rozłące. Czasami na tyle skutecznie, że po twoim powrocie może mieć trudności z rozpoznaniem ciebie i będzie robił wszystko, by nie dać się złapać na pastwisku.
- Zadbaj o jego rozwój – najlepiej za pomocą grubych tomów jeździeckich mądrości, takich jak „Jazda konna w weekend” i „Jak wygrać z plastikową torbą”. Głębokie treści i inspirujące cytaty wpłyną pozytywnie na podejście twojego konia do życia. Po kilku seansach z taką lekturą wzrośnie jego pewność siebie i wiara we własne możliwości. Także te dotyczące wysadzenia Cię z siodła w czasie poniżej 5 sekund.
- Bądź w kontakcie – na bieżąco kontroluj dobrostan twojego konia przy pomocy telefonu. Długie rozmowy i regularne mms-y (także od właścicieli) nie tylko zmniejszą dzielący was dystans, lecz także pozwolą ci kontrolować, czy twój znowu nie włamuje się do paszarni lub nie nawiązał bliższej znajomości z tą kasztanką z trzeciego boksu od drzwi. Lepiej dmuchać na zimne, a strzeżonego właściciel strzeże.
- Daj mu spokój – może rozłąka dobrze wam zrobi? Kilka dni ograniczonego kontaktu i pozostawienie konia w odpowiedzialnych rękach pozwoli obojgu nabrać dystansu i spojrzeć na relacje z innej perspektywy. To potrafi być bardzo ożywcze dla każdego związku, nawet tego, gdzie to jedna strona pracuje na dobrobyt i utrzymanie drugiej. Nie dostając w zamian nic, poza uszkodzonymi kończynami i rachunkami od weterynarza oraz sklepów jeździeckich.
Tekst: Judyta Ozimkowska