Słoneczne i względnie ciepłe dni, pogoda zachęcająca do dłuższych wypadów w teren będą występować coraz częściej. Warto jednak pamiętać, że do tego typu wysiłku nasz koń musi być należycie przygotowany. Za spontaniczność i nadmierną fantazję można zapłacić kontuzją. Dlatego, zachęceni słońcem, wybierając się na jazdę w terenie, musimy zdawać sobie sprawę, w jakiej kondycji jest nasz koń i czego możemy od niego oczekiwać.
Długodystansowcy – jak ocenić kondycję naszego konia?
Konie są zdecydowanie lepiej przygotowane do pokonywania długich dystansów niż ludzie. W zasadzie każdy zdrowy, regularnie pracujący koń może bez problemów, bez żadnego specjalnego przygotowania, przejść dystans maratonu. Dla nietrenujących bieganie ludzi jest to raczej niemożliwe. Kluczową kwestią pozostaje tempo, czyli prędkość, z jaką pokonujemy dany dystans. Nigdy nie zrobimy krzywdy swojemu koniowi, jeśli wybierzemy się na długą, nawet dwu- czy trzygodzinną jazdę w terenie, gdy będziemy poruszać się tylko stępem.
Co jednak, jeśli chcemy także dłużej pokłusować i pogalopować?
Ocenę aktualnych możliwości naszego wierzchowca musimy zacząć od odpowiedzi na pytania dotyczące tego, co robił w ostatnim czasie. Czy regularnie pracował? Ile razy w tygodniu? Jak długo, ile kłusował, a ile galopował? Te dane pozwolą nam na określenie tego, czego możemy oczekiwać od jego organizmu i na ile możemy sobie pozwolić w czasie naszego dłuższego wypadu w teren. Na formę naszego konia wpływa także jego sylwetka, to, jak bardzo jest otłuszczony. Nie bez przyczyny w gwarze jeździeckiej mówi się o kondycji wyścigowej albo o kondycji hodowlanej, mając na myśli właśnie masę ciała. W skrócie: za grube konie będą gorzej znosiły duży wysiłek fizyczny i potrzebują więcej czasu oraz pracy na zwiększenie swojej wydolności.
Czas i tempo
Wróćmy do oceny aktualnych możliwości naszego konia. Jeżeli jeździmy tylko w weekendy, a w pozostałe dni tygodnia nasz koń nie robi nic poza wietrzeniem futra na padoku, to nie możemy oczekiwać od niego zbyt wiele. Jadąc w teren poruszajmy się głównie stępem, kłus oraz wolny galop ograniczając jedynie do kilkuminutowych nawrotów przerywanych również kilkoma minutami stępa. Układ dwa treningi w sobotę i niedzielę oraz pięć dni odpoczynku nie sprzyjają wzrostowi formy. Oczywiście można pokusić się o stopniowe zwiększanie obciążeń, ale dotyczyć to może przede wszystkim czasu trwania jazdy oraz dystansu, który pokonujemy. Średnia prędkość takich jazd powinna pozostać niska.
Tutaj dochodzimy do problemu oszacowania tego typu danych. W dzisiejszych czasach nie jest to tak trudne, jak mogłoby się wydawać. Większość smartfonów może odbierać sygnał GPS i aplikacje np. do treningów biegowych. Możemy z powodzeniem wykorzystywać to do analizy naszych jazd terenowych. W zasadzie trzy najważniejsze dane to: czas trwania treningu, przebyty dystans , średnia prędkość. Mówiąc o niskiej prędkości mam na myśli średnie tempo niewiele szybsze od stępa, czyli od 6 do 8 km/h. Taką prędkość można uznawać za bezpieczną dla każdego zdrowego, rekreacyjnego konia, nawet rzadko pracującego. Wówczas, przy zachowaniu takiego tempa, terenowy wypad na 20 czy nawet 30 km, nie będzie porywaniem się z motyką na słońce. Moja prywatna zasada przy planowaniu tego typu spokojnych, długich jazd, to: „tyle samo stępa, co kłusa i galopu”, nie licząc stępa na rozgrzewkę oraz stępa na koniec treningu.
Oceń dystans
Co jeśli jednak planujemy udział w turystycznym albo sportowym rajdzie i chcemy, żeby nasze przygotowania były bardziej zaplanowane? Wówczas kluczowe dla nas będzie, jaki dystans i w jakim tempie będziemy planowali pokonać. Pomocne okaże się zaplanowanie naszych treningów, a po ich wykonaniu zapisywanie, ile zrobiliśmy kilometrów, z jaką średnią prędkością, ewentualnie – ile czasu stępowaliśmy, kłusowaliśmy i galopowaliśmy. Ciężko jest podawać konkretne przykłady treningów rozpisanych co do minuty, podobne dla tych, które przeznaczone są dla ludzi trenujących bieganie. Konno jeździmy w mniej lub bardziej urozmaiconym terenie i nasz plan powinien być przede wszystkim przystosowany do warunków, jakimi dysponujemy, czyli podłoża, rzeźby terenu itd. Ogólnie można przyjąć, że przygotowując się do dłuższej wyprawy czy startu, wystarczy, że najdłuższym dystansem pokonywanym na treningu będzie połowa dystansu, do którego się przygotowujemy. Czyli, jeżeli na treningu bez problemu pokonujemy 15 km z tempem 12 km/h, to nasz koń jest gotowy na pokonanie 30 km mniej więcej tym samym tempem, ewentualnie trochę niższym. Oprócz przygotowania tempowego, warto pamiętać o dłuższych wyprawach z niższym tempem, ale tak samo długotrwałych jak nasz docelowy wysiłek. Oprócz tego typu treningów, bardzo dobrym sposobem na podniesienie kondycji naszego konia jest praca z wykorzystaniem różnych wzniesień i pagórków. Długie, niezbyt strome podjazdy, na dystansie 400-800 m, pokonywane w kłusie lub galopie, przerywane odpoczynkiem w stępie, to doskonała praca kondycyjna, która pozwala wykonać intensywniejszą pracę bez stosowania dużych prędkości.