Złote liście, czysty wierzchowiec prosto spod derki i wspólny trening w ostatnich ciepłych promykach słońca… Tak wielu koniarzy wyobraża sobie jeździecką jesień, prawda? Niestety, jesień według koni powinna wyglądać zupełnie inaczej…
Jesień według koni
1. Derkowe wyzwanie
Pieczołowicie dobierana, a pieniądze na nią zostały wyciągnięte nawet z dna skarbonki. Oczywiście, mowa o derce padokowej! Kiedy jednak ty najchętniej widziałbyś ją na grzbiecie swojego konia, on ma na nią swój własny, według niego o wiele lepszy, pomysł. W końcu ktoś w stajni mówił, że ma być “niezniszczalna”…? To się okaże!
2. Końskie SPA jesienią
Suche szampony, oleje do kopyt, spray’e do grzywy i ogona? Nie, nie i jeszcze raz nie! Według koni jesienią istnieje tylko jeden słuszny zabieg pielęgnacyjny, który trzeba regularnie powtarzać – najlepiej bez derki. Osiągnięty po nim efekt nazywa się… “paniera”.
3. Liść morderca, czyli… tzw. cichy zabójca
Godziny spędzone na padoku w otoczeniu drzew, nawet podczas wiatru, są niczym w porównaniu z zasadzkami, które czyhają na konia podczas treningu. Bo niby jak wytłumaczyć przerażający fakt, że ten listek tak podejrzanie i niespodziewanie… leży?!
4. Kałuża kałuży nierówna…
… nawet jeżeli chodzi o dokładnie tę samą kałużę, w której twój koń zdążył się już 5 razy wykąpać. W końcu czego się nie zrobi, by jeszcze trochę odwlec w czasie pracę fizyczną… 😉 Bo umysłowa praca już wre!
Tekst: MP