Z pozoru to znane i bezpieczne, jednak nie należy dać się zwieźć pozorom. Tylko konie wiedzą, ile niebezpieczeństwa czai się w ich otoczeniu i że w każdym miejscu mogą czaić się strach i groza. Czy na pewno znasz miejsca których boją się konie?
Miejsca których boją się konie to…
- Przyczepa – ma wszystko, co budzący grozę obiekt posiadać powinien. Jest mała, jest ciasna i zazwyczaj jest ciemna. Nic dziwnego, że większość koni reaguje na nią, jak na pojawienie się szatana we własnej osobie (a nawet gorzej). Oczywiście jest garstka odważnych, która wchodzi do przyczepy jak po sznurku (wcześniej pożegnawszy się z rodziną). Niestety większość końskiej społeczności prezentuje skomplikowany taniec połączony z prychaniem i przysiadaniem na zadzie.
- Hala – najlepiej namiotowa i źle dociągnięta. Latająca i szeleszcząca na wietrze działa na konia jak płachta na byka. Plus jest taki, ze potrafi zmobilizować najbardziej leniwego jegomościa do wyciągniętego kłusa godnego międzynarodowych aren. Nie mówiąc o maksymalnym zebraniu. Jeżeli dołożymy do tego efektowne brykanie i nagłe zwroty na zadzie, to mamy wszechstronny trening. I to bez naszego udziału (a często i bez naszej woli).
- Korytarz – najlepiej taki z mokrymi plamami po myciu kopyt i z bliżej niezidentyfikowanymi cieniami. Korytarz jest pełen niespodzianek, które mogą przyprawić o arytmię nawet najspokojniejszego wierzchowca. Wśród najpopularniejszych przyczyn podskakiwania ze strachu są wyskakujące zza rogu dzieci, przewracające się drabiny oraz gnane wiatrem siatki, które bez uprzedzenia plączą się między nogami. Groza, groza i jeszcze raz groza!
- Paszarnia – największym koszmarem każdego konia jest fakt, że kiedyś może ona być pusta. Jest to strach prawie tak silny jak ten, że właściciel nakryje go, gdy będzie pałaszował worki z owsem i otrębami (lub dowolnymi roślinami okopowymi). Są konie, które tak bardzo boją się braków w paszarni, ze regularnie odwiedzają ją w celu kontroli zasobów pożywienia. Przy okazji dbając o jego równie regularne ubywanie.
- Padok – na padoku wszystko jest w najlepszym porządku do momentu, w którym nie pojawi się właściciel. Pół biedy, kiedy ma przy sobie jakieś smakołyki, jednak sytuacja staje się coraz groźniejsza, gdy trzyma w nich także kantar z uwiązem. Wtedy przytulny i bezpieczny dotąd padok staje się więzieniem bez wyjścia. Podobnie rzecz ma się w przypadku, kiedy do stada dołącza koń, który zaczyna wprowadzać nowe porządki. Niekoniecznie zgodne z wizją naszego wierzchowca.
- Parkur – to już wyższa szkoła jazdy. Nie dość, że trzeba dojechać na miejsce przyczepą, to jeszcze trzeba z niej wyjść między ludzi i konie. Po wjechaniu na parkur okazuje się nagle, że wszystkie znane z własnej stajni przeszkody tutaj okazują się przerażającymi bestiami. Nawet okser, który w domu był skakany z zamkniętymi oczami. Na obczyźnie zmienia się on w ziejącego ogniem smoka, który tylko czyha na biednego koniczka.
- Las – tutaj straszne może być dosłownie wszystko. Stare pralki, grzybiarze, siatki i bażanty. Idący w teren koń wie, że nie zna dnia ani godziny, kiedy zza drzewa wyskoczy potwór pragnący zjeść go razem z kopytami. W panice nie przeszkadza fakt, że owym potworem najczęściej okazuje się zbłąkany rowerzysta lub niegroźny emeryt szukający grzybów do koszyka.A może znacie jeszcze jakieś miejsca których boją się konie? Jesteśmy pewni, że tak!
Tekst: Judyta Ozimkowska