Konie to doskonali aktorzy, zwłaszcza, gdy kieruje nimi lenistwo lub apetyt. Zobacz w jaki sposób Twój koń robi Cię… w konia. Poznaj jego tajne sztuczki i nie daj się nabrać koniowi!
Nie daj się nabrać koniowi!
- Skrajne zmęczenie – twój koń wychodzi ledwo żywy z boksu, ledwo powłócząc nogami. Stęka i sapie przy zakładaniu siodła i dopinaniu popręgu. Problem narasta już przy pierwszym stępie, który jest w tempie żółwio-ślimaczym. Oczywiście już podejrzewasz wszystkie choroby włącznie z gruźlicą i kokluszem, więc szybko odprowadzasz konia do boksu. Kiedy szukasz komórki, by zadzwonić do weterynarza, słyszysz za sobą szybki stukot kopyt na bruku stajni. Odwracasz się na tyle szybko, by mignął ci przed oczami rozbrykany zad twojego wierzchowca, który radośnie galopując pognał w kierunku padoków. Po drodze przeskakując rozstawiony okser, taczkę i zdziwionego kota sąsiadów.
- Brak apetytu – wsypujesz swojemu koniowi musli i zamiast charakterystycznego chrupania odpowiada Ci cisza (najczęściej połączona z pełnym pogardy odwróceniem się zadem). Już w panice przeglądasz w głowie wszystkie telefony do weterynarzy, gdy z wnętrza stajni dobiega szelest worka z marchewkami. Odpowiada mu ciche i pełne nadziei rżenie, które dobiega… z wnętrza boksu twojego konia. Chwytasz się tego sygnału jak ostatniej deski ratunku i ubogacasz paszę w bukiet warzyw okopowych i nagle staje się cud. Zjada wszystko.
- Płochliwość – najczęściej obawia się w momencie wyjątkowo męczącego lub wymagającego ćwiczenia. Wtedy nagle wisząca na drągu kurtki staje się śmiertelnym zagrożeniem, a podrywane wiatrem liście dybią na niewinne końskie życie. Zwierzę reaguje oczywiście słusznym i zrozumiałym przerażeniem, które zmienia się jednak w obojętność, gdy tylko jeździec postawi obie stopy na ziemi.
- Zaburzenia równowagi – występują najczęściej przy wizycie kowala. Nagle trzy nogi stają się zbyt słabą podporą, by utrzymać biedne i umęczone końskie ciało. Zaczyna się od nieśmiałego kładzenia się na plecach trzymającego nogę, by zakończyć się intensywnym bujaniem w przód i tył. Te problemy z błędnikiem znikają magicznie, gdy tylko czwarta noga zostanie uwolniona z uścisku. Wystarczy jednak ponownie jej dotknąć, by objawy znacząco się nasiliły.
- Problemy z gryzieniem – dotyczą zwłaszcza dużych jabłek, które ciężko jest rozgryźć. Wtedy to koń ze zbolałą miną spogląda tęsknie najpierw w stronę wyplutego na ziemię owocu, a potem Twojej dłoni. Oczywiście on wcale nie wymaga, byś mu trzymał jabłko pod pyskiem, aż on je zje małymi kęsami. Oczywiście, że nie musisz tego robić, a Twój biedny konik wcale nie musi pobierać pokarmu i może skonać tutaj z głodu taki biedny i zapomniany.
- Nagły atak swędzenia – nasila się zwłaszcza w czasie miesięcy letnich i po treningu. Wtedy to twój koń dostaje nagle niczym nieuzasadnionego ataku swędzenia, który musi natychmiast zniwelować, przy pomocy… ciebie. W tym celu z całej siły majta głową w górę i dół ocierając się intensywnie o Twoją garderobę. Oczywiście pozwalasz mu na to, bo przecież to wyższa konieczność i grzechem byłoby odmówić. Zauważasz przy okazji lecznicze właściwości swojego trenera, który w trzy nanosekundy uwalnia konia od dokuczliwych dolegliwości. Wystarczy, że stanie obok Was.
Tekst: Judyta Ozimkowska