Jeśli w twoim życiu jest koń, dostosowujesz do niego wiele aspektów swojego życia. Jednak wszystko może się zmienić, gdy spodziewasz się dziecka. Jak połączyć jeździectwo z macierzyństwem? Pierwsza wizyta w stajni po porodzie – kiedy powinna mieć miejsce?
Pierwsza wizyta w stajni, pierwsza jazda – jak wrócić do jeździectwa?
Wszystko się zmieniło. Rewolucja została dokonana. Nie jesteś już „dwupakiem” Towarzyszy Ci cała gama emocji, burza hormonów może fundować Ci stany euforyczne, jak też klasycznego baby blues’a. Z jednej strony ratuje Cię adrenalina, którą organizm produkuje teraz w zwiększonych ilościach, abyś mogła poradzić sobie ze zmęczeniem końcówki ciąży i porodu. Z drugiej, mogą towarzyszyć Ci wahania nastrojów, momenty zwątpienia w siebie jako matkę, nie wspominając o chronicznym niewyspaniu i wszelkich dolegliwościach nękających kobiety w połogu. A w tyle głowy może pojawić się, wracać i pobrzmiewać myśl – pragnienie o wyrwaniu kawałka tej starej rzeczywistości tylko dla siebie.
Tak jak chwilę wcześniej, gdy mogłaś w każdej chwili być przy swoim koniu i zapomnieć o wszelkich troskach tego świata. Mamo, daj sobie czas! Zdejmij z siebie wszelką presję i plany. Uwierz w to, że Twój koń przez chwilę da sobie radę bez Ciebie. I że Ty sobie dasz świetnie radę. Pozwól zadziałać naturze i zaufaj własnym instynktom. To czas słuchania – swojego dziecka i swojego organizmu. To czas odpowiadania na swoje i dziecka potrzeby. To czas uczenia się siebie w nowej roli. Ale też czas wielkiej zmiany, niekiedy sprawdzian siebie radzącej sobie z zupełnie nowymi okolicznościami życiowymi, z jednej strony nieprzewidzianymi sytuacjami związanymi ściśle z potrzebami dziecka, jak też z reagowaniem na multum dobrych rad – ze strony mam, cioć, babć, koleżanek, znajomych i nieznajomych. Rad często sprzecznych z tym, co podpowiada Ci intuicja.
Idź swoim tempem
Nie tylko o Twojej intuicji mowa. Twoje dziecko również intuicyjnie wie co dla niego najlepsze i będzie o to zabiegać. Prawdopodobnie w początkowym okresie będzie to Twoja permanentna fizyczna bliskość, psychiczna dostępność i reaktywność na sygnały, które może w sposób mało wyszukana za to skuteczny mają zwrócić Twoją uwagę (tak, tak mówimy o płaczu, jęku, łkaniu, piszczeniu, krzyczeniu, wrzeszczeniu).
Podążaj za tym. Obserwuj. Dopasuj się. Nie stawiaj sobie żadnych celów.
Zapomnij o ideałach, z którymi pewnie się zetknęłaś. Młoda mama, która z uśmiechem na twarzy w ekspresowym tempie zrzuca nabyte w czasie ciąży kilogramy, wraca do dawnych aktywności, ma czas dla siebie, dla przyjaciół, dla konia. To wszystko jest bardzo ważne i osiągalne. Szybciej będziesz jednak cieszyć się urokami macierzyństwa i życia po prostu, jeśli zminimalizujesz ilość punktów w swojej agendzie. Zadbaj na początek o to, żeby poznać swoje dziecko. Kiedy potrzebuje jeść, kiedy odpoczywać. Spróbuj dołączyć do tego rytmu. Jego drzemka może być też Twoim czasem na odespanie i nabranie sił. Z czasem nauczysz się rytmu i będziesz mogła zacząć planować wspólne spędzanie czasu uwzględniające również Twoje plany. Szybciej niż sądzisz znowu staniesz w drzwiach boksu swojego konia.
Myślenie o rzeczywistości, o czasie bez perspektywy celów i zadań dla wielu z nas może być trudne. Pomocnym może być swojego rodzaju ćwiczenie, które możemy wykonywać z koniem, z końmi zanim pojawi się na świecie dziecko. To ćwiczenie wymaga założenia, że są obszary, w których to konie są ekspertami i naszymi przewodnikami. Te obszary to po prostu konie, ze swoimi potrzebami, sposobami ich komunikowania i realizowania. Spędź jakiś czas z koniem w znanym Wam i lubianym miejscu. Spróbuj zaobserwować jakie potrzeby pragnie realizować w tym czasie Twój koń. Być może wcale nie chciał z Tobą tam przyjść, może potrzebuje interakcji i wymiany ze swoim stadem. Jest chętny i pełen entuzjazmu? Ma potrzebę uczenia się i zabawy. Nie odrywa głowy od trawy i trudno do niego dotrzeć? Może potrzebuje łatwości i jasności. Zgaduj, próbuj.
Coraz częściej słyszy się o trenerach koni, którzy namawiają do prawdziwego partnerstwa opartego na wzajemnej ciekawości, chęci poznania, obserwacji, dostosowywania się, elastyczności, a przede wszystkim intuicji. Zwracają oni uwagę na to, że długa historia relacji człowieka z końmi jest możliwa dzięki podstawowym naszym ludzkim, gatunkowym kompetencjom: empatii, chęci budowania relacji i nawiązywania więzi. Mamy w DNA wszystko, co może uczynić z nas najlepszych „zaklinaczy koni”. Trzeba się tylko do tego dokopać, zaufać i pozwolić temu działać. Tak samo jest w sytuacji, gdy stajemy się rodzicami.