Pierwszy kucyk z protezą w Polsce – jak wyglądała walka o Louisa?
Historia kucyka z Podhala jest niezwykle inspirująca. Louis wskutek wypadku w wakacje stracił kopyto, jednak walka jego właścicielki sprawiła, że kuc nadal jest rozrabiaką jakim był przed wypadkiem.
W podhalańskiej wsi Brzegi Louis jest najmniejszym członkiem stada. Marzeniem Anny Szewczyk było stworzenie własnego ludzko-końskiego świata, gdzie oba gatunki żyją w harmonii i są szczęśliwe, czyli Koni w Tatrach. Anna zaprojektowała stajnię, boksy i padoki tak, żeby konie czuły się bezpiecznie, a ich naturalne potrzeby mogły być spełniane. Jak sama mówi, świadoma przygoda ze światem koni rozpoczęła się wraz z: Namirką – kochaną klaczą odebrana kiedyś przez Toz Zakopane, Fajerem – wcześniej pracującym w Morskim Oku, kucykiem walijskim Solarkowi, hucułkami oraz dwoma charakternymi holenderskimi kwpnami Aragonem i Tabasco.
„Louisa poznałam w pensjonacie dla koni, gdzie przed wybudowaniem własnej stajni stały moje kwpnki. Pierwsze wspomnienie, które z nim mam jest nieco surrealistyczne. Trenując sztuczki na ujeżdżalni z Aragonem i Tabasco i popatrzyłam na łąki.. a tam kucyk ścigał psa… Nie na odwrót. Tam się dowiedziałam, kto to jest Louis”
Obecnym właścicielom mały srokaty kuc przeszkadzał i chcieli się go pozbyć. Anna przebiła cenę rzeźnika i tym sposobem Louis dołączył do, wtedy jeszcze, dwukonnego stada.
W wakacje niestety maluch miał wypadek, choć początkowo wydawało się, że to tylko rozcięcie nogi weterynarz zasugerował uśpienie kucyka. Po wizycie kontrolnej okazało się, że rana jest naprawdę poważna.
„Zamarłam. Mały leżał w boksie zrezygnowany i tylko na mnie popatrzył. Kiedyś, za coś co zrobił, obiecałam mu u mnie dożywocie, a nie zastrzyk… Kocham go i nie przestałam wierzyć w niego. Miłość to dla mnie wzięcie odpowiedzialności i troska, czy to o drugą osobę czy zwierzę. Wiedziałam, że on jest wystarczająco silny, żeby na swój kucykowy sposób sobie z tym poradzić. Skoro on nigdy się nie poddał, to jak miałam ja??”
Nie bez powodu mówi się, że nadzieja umiera ostatnia i dla Louisa ten cień nadziei pojawił się wraz z telefonem do doktora Pędziwiatra. Szczęśliwie był on innego zdania. Do jego kliniki kuc został przetransportowany po zabezpieczeniu nogi. Cały 4-godzinny transport właścicielka podtrzymywała sobą 180 kilogramowe zwierzę, aby nie traciło równowagi.
W ciągu trzytygodniowego pobytu w klinice, gdzie niestety nie udało się uratować kopyta, rana zaczęła powoli się goić. Jednak po powrocie, jak opisuje właścicielka, zaczął się horror. Rana swędziała i Louis zaczął zdejmować opatrunki i gryźć nogę.
„Widok jak z krwawego koszmaru dla normalnej osoby. Nie pomagał kaganiec, skarpetki czy inne patenty. W międzyczasie puszka kopytowa odłączyła się od kości kopytowej, a wkrótce i kość kopytowa, koronowa i pęcinowa. Mały został bez kopyta. Tata zrobił mu takie stanowisko, żeby nie mógł dosięgnąć do nogi. Dzięki temu noga mogła się goić.”
Walka o malucha się opłaciła, wkrótce pojawiło się rozwiązanie.
„Na Rzeszowskie Zakłady Ortopedyczne natknęłam się na Facebooku. Wtedy nieśmiało zamarzyłam o czymś, co jeszcze nie istniało. Opowiedziałam panu Mariuszowi Greli naszą historię. Zostaliśmy przyjęci przez nich niesamowicie życzliwie, takich ludzi szuka się ze świeczką. Protezę wykonali za darmo, co było dla mnie kolejnym szokiem.”
W stajni wkrótce pojawiła się dwójka specjalistów – technicy ortopedzi, którzy podjęli się stworzenia pierwszej w Polsce protezy dla kucyka. Proteza została wykonana z włókna węglowego, a kopyto z drewna oraz bieżnika samochodowego.
Stałą opiekę nad Louisem sprawuje obecnie lekarz weterynarii Wojciech Błahuciak. Według niego to niewielkie gabaryty kuca sprawiły, że był lepszym kandydatem na odbiorcę protezy niż duże konie.
„Powszechnie się uważa, że konie nie mogą chodzić na trzech nogach, a protezy nie są rozwiązaniem, które przychodzi do głowy. Poważny uraz nogi to wciąż wyrok śmierci dla konia. Ten pogląd być może się zmieni…”
Według weterynarza bez protezy prawdopodobnie doszłoby do uszkodzenia drugiej tylnej nogi kuca, na której spoczął by cały ciężar tylnej części ciała. Mogłoby dojść przy tym do rotacji miednicy, kręgosłupa, powstania zmian zwyrodnieniowych. Proteza ułatwi mu poruszanie się i podniesie komfort życia po stracie kopyta.
„Louis 12 marca skończył 12 lat! W tej chwili biega sobie po naszym ogrodzie szukając pierwszej trawki. Czasem kombinuje jak wyjść poza ogrodzenie. Pomysłów nie brakowało mu nigdy.
Historia Louisa jest dla mnie niesamowita. On, chodząc na 3 nogach, nigdy się nie poddał, więc my też nie mogliśmy go zawieść. Jest dla mnie dowodem na to, że trudne sytuacje są przejściowe i mogą nas popchnąć do stworzenia czegoś pięknego.”
„Nie spieszyłam się z opisywaniem nikomu naszej historii. Nie chciałam, żeby po takim wysiłku emocjonalnym i wkładzie finansowym, spłynęła na nas fala hejtu. Czytałam na Internecie historie konia z protezą w Hiszpanii, przy czym właściciel został zasypany nienawistnymi komentarzami sprzeciwu…
W to, co się wydarzyło po publikacji naszej historii, do tej pory nie mogę uwierzyć. Zainteresowanie gazet, portali i różnych telewizji było i jest przeogromne. Dochodzą do mnie przepiękne wiadomości o tym, że dajemy nadzieję, siłę i wiarę w dobro. Jeśli udało nam się poruszyć i zainspirować choć jedną osobę, to aż łza kręci mi się w oku ze szczęścia.”