Czas, czas, czas…
Jeśli myślimy o drugim wierzchowcu warto też zastanowić się, czy mamy na niego wystarczająco dużo czasu. Dwa konie to też dwa razy więcej pielęgnacji, jazd i wszelkiego typu zabiegów. Zwłaszcza, jeżeli chcemy jeździć regularnie i oba nasze konie utrzymywać w dobrej formie i najwyższej sprawności.
Jak zawsze, wszystko jest kwestią organizacji czasu. Jednak jest to dość obciążające – warto zatem przemyśleć, czy w naszym życiu jest jeszcze miejsce na dodatkowe zobowiązanie i czy z pewnością chcemy się go podjąć. Oczywiście, w idealnym świecie można byłoby przebywać w stajni ciągle i nie musieć chodzić do pracy, jednak w rzeczywistości bywa z tym naprawdę dość różnie.
Jeżeli zarówno finanse, jak i ograniczenia czasowe nie są dla was przeszkodą (a przynajmniej nie taką nie do pokonania), to cóż… kupujcie. Jeżeli jest to wasze marzenie i czujecie, że do pełni szczęścia brakuje wam jedynie drugiego rumaka, z którym będziecie mogli przeżywać jeździeckie przygody, to nie ma siły, która was przed tym powstrzyma.
Jeżeli naprawdę czujecie, że to odpowiedni czas, i wiecie, że możecie sobie na to pozwolić – śmiało. Marzenia trzeba spełniać, byle było to w granicach rozsądku. Wiadomo, że jeżeli macie problem z utrzymaniem jednego rumaka, to branie kolejnego nie jest najmądrzejszą rzeczą, jaką możecie zrobić. Ale jeżeli z jednym futrzakiem dajecie sobie radę i macie siły przerobowe na kolejnego, to droga wolna. W tym wypadku żadne teksty w internecie tego nie zmienią. Tak samo jak wszelkie narzekania rodziny, znajomych czy przyjaciół i tak nie zdadzą się na nic. Bo bądźmy szczerzy – czy powstrzymały was przed kupieniem pierwszego konia?
Tekst: Judyta Ozimkowska