W końcu na spokojnie możecie przegadać to, co u was słychać, jakie macie postępy w treningu i jakie są wasze jeździeckie plany na nadchodzący czas. Nie ukrywam, że jest to także okazja, by poznać nowych pensjonariuszy i zobaczyć, kto zasilił stajenne szeregi. Bez biegania między stajnią a ujeżdżalnią i między paką a czekającym na osiodłanie koniem. Wtedy rzadko kiedy jest moment na spokojne porozmawianie i nacieszenie się swoim towarzystwem. Nie mówiąc o pracy i innych zobowiązaniach, które zazwyczaj skutecznie uniemożliwiają częste spotkania.
Poza tym siedzenie w cieple przy kolędach jest po prostu przyjemne i miłe. Zwłaszcza, kiedy odbywa się w stajni. Świecąca się choinka, ozdoby świąteczne i specyficzny podniosły nastrój to coś, co pamiętam z poprzednich stajni nawet po latach. Mile wspominam zarówno te wielkie biesiady przy stole długim na całą stajnię, gdzie na jednej wigilii potrafiło zgromadzić się nawet 70 osób. Ale różnie przyjemnie myślę o tym świętowaniu w bardziej kameralnym gronie przy stosunkowo niedużym stole.
Zatem jeżeli zastanawiacie się nad tym, czy iść na kolejną w życiu stajenną wigilię lub na wasze pierwsze tego typu spotkanie, to odpowiadam – warto! Z perspektywy czasu będzie to naprawdę miłe wspomnienie, do którego będziecie z przyjemnością wracać. Poza tym umówmy się – nie na co dzień w jednym miejscu macie okazję mieć tyle pysznego jedzenia w jednym miejscu. 😉 Poza tym to idealna okazja dla tych, którzy uwielbiają święta. Dzięki temu mogą mieć kilka wigilii w roku i świętować nie tylko dwudziestego czwartego grudnia, ale zacząć święta już wcześniej.
Tekst: Judyta Ozimkowska