Używając wewnętrznej łydki oraz zewnętrznej wodzy próbujemy coraz bardziej przesuwać konia w kierunku miejsca strachu.
Absolutnie nie wolno pozwalać koniowi, aby uciekał z tego miejsca. Nie spieszcie się od razu do galopu, lepiej spokojnie przeprowadzać konia koło strasznych miejsc w chodach, w którym macie najwięcej kontroli – więc zaczynamy od stępa, a następnie próbujemy przejeżdżać koniem w kłusie. Dopiero kiedy już pewnie i lekko przyjeżdżacie koło tego miejsca w stępie i kłusie można zacząć próbować kontrolować konia w galopie.
Tutaj pojawia się temat postawienia konia na pomocach, szanowania naszej łydki oraz ręki. Te elementy warto ćwiczyć w pracy codziennej, w spokojniejszych warunkach np. ćwicząc ustępowanie od łydki oraz łopatkę do wewnątrz. Wielokrotnie spotkałam się z sytuacją, że koń bojący się wszystkiego, po pewnym czasie treningu, kiedy zaczął respektować i prawidłowo odpowiadać na pomoce, zaczynał pracować spokojnie. Nawet jeżeli wciąż miał w sobie strach, bazując na jego prawidłowych reakcjach na pomoce, dużo łatwiej można było zapanować nad nim w sytuacjach stresu. Najczęściej na początku jedyną formą jego zachowania była histeryczna ucieczka, a u nas brak kontroli nad zwierzęciem. Dobrze ujeżdżony koń może bać się tak samo, ale często posłuszeństwo i zaufanie do jeźdźca powoduje, że opanowujemy „strachy” konia.
Tekst: Dorota Urbańska, zawodniczka i trenerka ujeżdżenia, www.dorotaurbanska.pl