Dopasowanie siodła nie jest rzeczą prostą. Wiedzą o tym wszyscy, którzy musieli zmierzyć się z tematem. Dlatego najlepiej powierzyć to zadanie profesjonaliście. A ci bywają naprawdę różni. Oto najpopularniejsze typy pasowaczy siodeł.
Typy pasowaczy siodeł
- Wizjoner – nie widział ani konia ani jego pleców, ale zapewnia, że uda mu się idealnie dopasować na nie siodło. W rzadkich przypadkach prosi o zdjęcie wierzchowca wysłane na mail. Może być takie z daleka na łące. W sumie potrzebne mu jest tylko po to, by poczuć bliższą więź ze zwierzęciem. Najlepsze jest to, że do procesu dopasowania nie potrzebuje nawet informacji co do preferowanego przez nas rozmiaru siedziska. On po prostu wie i nie waha się tej wiedzy użyć.
- Mędrzec – jest absolutnie przekonany co do swojej nieomylności i nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś może mieć inne zdanie od niego. Swoje wywody zaczyna zawsze od kwestii „Panie, ja w tym zawodzie czterdzieści lat robię. Na koniach zęby zjadłem”. Po tym zazwyczaj następuje szereg anegdot o wątpliwym poziomie śmieszności. Z oczywistych względów ten typ nie toleruje także reklamacji. Zawsze uważa, że to widocznie koń się nie poznał na jego robocie, a nie on coś popsuł.
- Mruk – przyjeżdża – milczy, wyjeżdża – milczy. Poziomem rozmowności przypomina konia, nad którym pracuje. Jednym słowem – nie liczmy na to, że zabawi nas rozmową. Jeszcze mniejsze mam szanse na uzyskanie odpowiedzi na nasze pytania. Wszystkie zbywa ledwo dosłyszalnym „mhm” albo „aha”. Jego wizyty są pełne krępującej ciszy. Niestety jest ona krępująca jedynie dla nas. Sukcesem jest, gdy na koniec usłyszymy „do widzenia”.
- Wodzirej – to zupełne przeciwieństwo wcześniejszego typu. W czasie pracy nie jest w stanie zamilknąć nawet na kilka sekund. Dzięki temu w krótkim czasie poznajemy historię jego życia (ze szczegółami)i wszystkich przypadków, którymi się zajmował. Ciężko jest nam się przebić przez ten potok słów, by przy okazji w nim nie utonąć. Właściwie to strach się odezwać, bo na jedno nasze słowo przypada milion jego.
- Mag – ze swojej pracy robi sztukę tajemną. Podczas mierzenia konia i siodła wydaje serię uduchowionych pomruków i często w zamyśleniu marszczy brew. Jego ulubionym określeniem jest „nie mogę tego zdradzić”. Dotyczy to także ceny za usługę, którą poznajemy dopiero na samym końcu. I zazwyczaj ona sama także jest z innego świata. Ale cóż czynić – za prawdziwą magię należy słono płacić.
- Sprinter – od momentu jego wejścia do stajni do momentu dostania gotowego siodła mija zadziwiająco mało czasu. To człowiek, który nie lubi niczego spowalniać. Jego szybkość jest o tyle tajemnicza co podejrzana. Jest przy okazji prawdziwym królem multitaskingu. Mierząc konia potrafi jednocześnie odpalać papierosa i rozmawiać przez komórkę.
Tekst: Judyta Ozimkowska