Wiadomo, że atmosferę w stajni tworzą ludzie. Jednak poza pensjonariuszami i trenerami nie można zapomnieć także o właścicielach. A ci potrafią być naprawdę…różni. Poniżej przedstawiamy typy właścicieli stajni, na które można się dość często natknąć.
Typy właścicieli stajni
Księgowy – wszystko i wszędzie musi się zgadzać. W stajennym cenniku są osobne rubryczki przeznaczone na opłaty związane z dodatkowym dawaniem siana, owsa lub słomy. Każda kostka jest przeliczana na złotówki, a te z kolei na kilogramy jedzenia. Skrupulatność dotyczy także godzin przebywania w stajni i aktywności jej pensjonariuszy. Jeśli księgowemu coś nie zgadza, to dołoży wszelkich starań, by ustalić sprawcę zamieszanie i wymierzyć mu odpowiednią karę. Ujętą w cenniku – rzecz jasna.
Przyjaciel wszystkich – ze wszystkimi chce się przyjaźnić i potrafi zamęczyć człowieka wielogodzinnymi opowieściami o niczym. Uśmiech nie schodzi mu z twarzy i najchętniej utuliłby cały świat. Już od progu stajni zawsze wita cię jego słodki głos, który proponuje herbatkę i ciasteczka. Jeżeli twój koń kuleje, to on będzie pierwszy, by cię pocieszyć i dać wsparcie. Nawet nieproszone. Ilość wytwarzanej przez niego słodyczy potrafi doprowadzić do mdłości nawet najtwardszego zawodnika. Dłuższe obcowanie z tym typem grozi stałym sklejeniem.
Detektyw – zna wszystkie stajenne informacje i tajemnice. Nic się nie ukryje przed jego przenikliwym umysłem. Swoimi zdolnościami śledczymi potrafi zawstydzić najwytrwalszych agentów. Może nie być go kilka dni w stajni, a i tak po powrocie będzie dysponował najświeższymi informacjami z pierwszej ręki. Nikt nie wie jak to robi, a i on sam nie lubi dzielić się swoimi sekretami. Wiadomo, że ma rozbudowaną siatkę szpiegowską, która regularnie i z oddaniem raportuje mu o wszystkich stajennych wydarzeniach.
Generał – porządek musi być i jego w tym głowa, by go zaprowadzić. Ten typ nie znosi sprzeciwu i zawsze wie lepiej (od wszystkich). Nie da się z nim konstruktywnie porozmawiać. Na każdy argument ma milion kontrargumentów. Nie muszą być one logiczne, ważne że on sam wierzy w ich słuszność. Wyznaje zasadę, że kto nie jest z nim, ten jest przeciw niemu. Ma swoje sympatie i antypatie, które bardzo wyraźnie pokazuje. Pensjonariuszy traktuje bardziej jak szeregowych niż klientów. Jeżeli któremuś z nich coś się nie podoba, to zawsze może zmienić stajnię. Nikt nie będzie po nim płakał. Z generałem nie ma co wdawać się w dyskusję. To naprawdę na nic.
Duch – niby istnieje i przyjmuje płatności, ale jakby go nie było. W stajni pojawia się od wielkiego dzwonu, a wszystkie prace załatwia przez swoich pracowników. Na miejscu zjawia się tylko w razie sytuacji wybitnie awaryjnych. Z tego powodu są pensjonariusze, którzy nie są nawet pewni jak wygląda. Kojarzą go jedynie ze zdjęć i ludowych podań.
Tekst: Judyta Ozimkowska