Jesień nas nie rozpieszcza. Zwłaszcza jeśli chodzi o poziom błota w naszym otoczeniu. Usunięcie błota z konia w nadochodzacym okresie jest jak walka z wiatrakami. Konie z reguły mają zupełnie inne zapatrywanie na tę kwestię niż my i pasjami tarzają się w brązowej brei. Na szczęście są sprawdzone sposoby na jego usunięcie.
10 sposobów na…#7 usunięcie błota z konia
- Dmuchanie – wiadomo, że zaschnięta ziemia usuwa się lepiej i szybciej, dlatego warto jej w tym procesie pomóc. W tym celu dmuchać na najbardziej mokre i zabłocone elementy konia aż do momentu, w którym przestaniemy czuć nasze usta i stracimy czucie w wargach. Przy odpowiednim zaangażowaniu nasz wysiłek zostanie nam wynagrodzony postaci aplauzu publiczności.
- Machanie rękami – cel jest podobny jak w sposobie numer jeden, tyle że tutaj należy wykorzystać siłę naszych rąk. Energiczne ruchy przedramionami pozwolą nam wytworzyć namiastkę wiatru, która powinna poradzić sobie z błotnistą skorupą. Nawet jeżeli będzie inaczej, to przynajmniej wzmocnimy mięsień dwugłowy i trójgłowy ramion. A to z kolei przyda się w czasie jazdy.
- Opukiwanie – kiedy nasz koń trochę obeschnie warto spróbować skruszyć warstwę błota. Miarowe opukiwanie może nam w tym znacząco pomóc. Sekretem jest tutaj znalezienie najsłabszego punktu i to na nim skupić całą naszą siłę. Przy odrobinie szczęścia zadziała fizyka i cała błotnista zbroja obróci się w drobny mak. Oczywiście trzeba dać sobie czas i nie wymagać cudów.
- Opłukiwanie – to metoda wymagająca ciepłej stajni, ciepłej wody i ciepłej gąbeczki. Z racji niskich temperatur nie jest możliwe tutaj oblanie konia bezpośrednio z węża ogrodowego. Dlatego trzeba zadowolić się myciem na raty i takim samym płukaniem. Najlepiej dodatkowo mieć ręcznik, którym będziemy osuszać mokre partie naszego konia. W końcu czego się nie robi dla jego komfortu i wygody?
- Groźna mina – jeżeli mamy wyćwiczoną mimikę , to po pierwszym naszym spojrzeniu warstwa błota powinna sama odpaść i już się nie podnieść ze wstydu. Ważne jest zmarszczenie brwi, groźny tembr głosy i bardzo zdecydowana postawa ciała. Niech mokra ziemia wie, że z nami nie ma żartów. Albo ona, albo my. Nie ma tutaj miejsca na litość i sentymenty.
- Czary – podobno nasi przodkowie mieli magiczne sposoby na pozbycie się niepotrzebnych warstw błota i brudu. W tym celu należy narwać trawy o poranku, odtańczyć specjalny magiczny taniec wokół naszego zwierzęcia i zrobić pięć przysiadów. Po odczynieniu czarów należy dać koniowi zerwaną wcześniej trawę, po czym należy dać mu spokój, bo to wszystko i tak nie zadziała.
- Szantaż – z błotem nie ma żartów, dlatego należy traktować je jako równorzędnego partnera w dyskusji. A to oznacza negocjacje i pertraktacje. Można na przykład w zamian za opuszczeniu sierści naszego konia zaproponować błotnej mazi, że sfinansujemy jej wycieczkę na zagraniczne bagna. Oczywiście leżące odpowiednio daleko i z biletem w jedną stronę. Któżby się oparł takiej propozycji?
- Wzięcie na litość – jeżeli wyczerpaliście wszystkie argumenty, to zawsze pozostaje płacz i rozpacz. Możecie powiedzieć, że przez czyszczenie konia od miesiąca nie widzieliście rodziny, macie odciski na kciukach i przetrącony bark od machania zgrzebłem. Dla wzmocnienia efektu warto co jakiś czas wybuchnąć płaczem i donośnie dmuchać nos w starą chusteczkę.
- Znalezienie wspólnika – przy odrobinie szczęścia znajdziecie kogoś, kto pomoże uporać wam się z błotnym problemem. W końcu we dwójkę jest zawsze raźniej, nieprawdaż? Dla pewności warto odgruzowywanie konia przeprowadzać w zamkniętym pomieszczeniu. To na wypadek, gdyby nasz wspólnik nagle zmienił zdanie i stwierdził, że mimo wszystko brakuje mu widoku ludzi i bieżącej wody. Ostrożności nigdy dość a przezorny zawsze ubezpieczony.
- Ignorowanie – problem ignorowany skutecznie można wyprzeć. Jeżeli przed sobą i innymi ludźmi będziemy udawać, że nasz koń jest najczystszy w stajni, to po kilku dniach sami w to uwierzymy. To najłatwiejszy, najszybszy i z pewnością najbardziej skuteczny sposób na wyczyszczenie naszego konia z błota. Ale w sumie zaraz…jakiego błota tak właściwie? Widzicie – już działa!
Tekst: Judyta Ozimkowska