Złość to ludzka rzecz i dopada nawet najbardziej doświadczonych jeźdźców. Wiadomo – na logikę każdy wie, że w większości przypadków wina leży po stronie jeźdźca, który nie przekazuje klarownych i jednoznacznych sygnałów. W praktyce jednak nawet najlepszym zdarza się odczuwać, że koń robi coś złośliwie i z czystej przekory nie chce wykonać powierzonych mu zadań. A że nasza złość podczas jazdy powoduje nerwowość wierzchowca, to ostatecznie taki trening najczęściej kończy się katastrofą. Na szczęście są sposoby, by siedząc w siodle odzyskać utracony spokój.
Złość podczas jazdy – jak sobie z nią radzić?
Oddech – bardzo często jest on bagatelizowany przez jeżdżących. Niesłusznie, bo praca nad oddechem i kontrola nad nim jest kluczem do wyciszenia się i rozluźnienia. Kiedy czujesz, że zaczyna wzbierać w tobie złość i masz ochotę sprzedać konie przejdź do stępa i wykonaj kilka głębokich wdechów. Postaraj się, by wdech wykonywać nosem, a wydech ustali. Każdy z nich powinien trwać przynajmniej 3-4 sekundy. Daj sobie czas i wykonuj wdechy tak długo, aż poczujesz, że schodzi z ciebie napięcie.
Rozluźnienie mięśni – złość i napięcie to nierozerwalny duet. Kiedy poziom stresu niebezpiecznie rośnie nasze ciało zaczyna całe się usztywniać i spinać. To oczywiście powoduje, że nasze pomoce przestają prawidłowo działać, a koń jeszcze bardziej ich nie rozumie. Na szczęście można to przerwać. By to zrobić warto przejść do stępa i kawałek po kawałku sprawdzać, gdzie w naszym ciele kumuluje się napięcie. Najlepiej zacząć od głowy skanując kolejne części ciała aż do stóp. Być może zorientujemy się, że mieliśmy do tej pory zaciśnięte szczęki, nienaturalnie uniesiona ramiona lub wciśnięte w konia kolana.