Od kilku dni trwa już kalendarzowa jesień. Ta pora roku jest trudnym okresem – oznacza chłodniejsze i krótsze dni. To również mniej słońca, więcej opadów deszczu, gwałtowne pogorszenie pogody. Wszystkie te rzeczy mogą powodować gorsze samopoczucie oraz osłabienie odporności, dlatego warto w tym czasie szczególnie zadbać o siebie i swojego wierzchowca. Oto kilka moich rad, jak przetrwać jesień w stajni!
Jak przetrwać jesień w stajni?
Jak jeździec powinien dbać o siebie? Może to zabrzmi banalnie, ale przede wszystkim musi się dobrze ubierać – dobrze, czyli na cebulkę. Kilka cienkich warstw, a nie jedna gruba, pozwalają na lepsze kontrolowanie ciepłoty ciała. Jeżeli robi się za gorąco, można po prostu pozbyć się wierzchniej warstwy. Polecam również używanie bielizny termoaktywnej, która odprowadza wilgoć od skóry. Bielizna taka musi ściśle przylegać do ciała, inaczej nie spełnia swojej funkcji prawidłowo. Nie powinno się nosić bawełnianych bluzek, ponieważ materiał ten, gdy się zamoczy pod wpływem potu, „wyciąga” ciepło z ciała. Dobrym pomysłem jest noszenie bluzki i bielizny na zmianę, by szybko przebrać się w suche rzeczy po wysiłku.
Buty, w których chodzimy, powinny mieć trochę luzu. Ja zazwyczaj nie zakładam grubych skarpet, ponieważ robi mi się ciasno. Uciśnięta stopa nie ma prawidłowego krążenia i przez to nie może się rozgrzać. Podobnie jest z rękawiczkami. Niby jest to takie oczywiste, a jednak często o tym zapominamy, prawda? 😉
A co z końmi?
Jesienią kończy się sezon pastwiskowy, a więc konie zaczynają mieć ograniczony dostęp do soczystej paszy objętościowej. Jest to dobry moment, by do ich diety wprowadzić większe ilości marchwi i buraków. O tej porze roku zaczynam również podawać swoim koniom mesz – raz lub dwa razy w tygodniu. Olej zawarty w siemieniu lnianym poprawia kondycję skóry, sierści oraz kopyt. To oraz podawanie biotyny pozwoli na łatwiejszą wymianę sierści na zimową oraz na utrzymanie wierzchowca w dobrej kondycji.
Jesienne deszcze często powodują, że na padokach robi się straszne błoto. Ja uważam, że konie powinny wychodzić na dwór w prawie każdych warunkach, jednak duże błoto stanowi wyjątek. Przede wszystkim o poślizgnięcie się konia na takim podłożu nietrudno. Bardzo łatwo może się przez to pojawić kontuzja. Kolejne argumenty „przeciw” to to, że głębokie błoto w połączeniu z końskimi odchodami, zalegającymi na padokach, mogą powodować gnicie strzałek lub grudę. Aby zapobiec grudzie, powinno się spłukiwać błoto z końskich nóg po każdym pobycie na padoku. Wysychające błoto mocno wysusza skórę, a wtedy bakterie, wirusy i grzyby z gleby mają ułatwione „zaatakowanie” końskich nóg. Warto dbać o delikatną skórę pęcin, natłuszczając ją także specjalnymi preparatami do skóry.
Strzałki także należy kontrolować regularnie, sprawdzając czy w rowku centralnym nie robi się dziura. Mój sposób na gnijące strzałki to oczywiście dokładne ich wymycie (wodą, szarym mydłem lub Manusanem w razie potrzeby), a następnie oczyszczenie wodą utlenioną. Gdy rowki podeschną, nakładam wtedy do środka pastę z siarczanu miedzi, zatykam to watką i – jeżeli trzeba – zaklejam dziegciem, by całość lepiej się trzymała. Jeżeli mam wątpliwości, oczywiście konsultuję się w weterynarzem lub z kowalem.
I jeszcze futro…
Późne lato i jesień to czas, w którym koniom zaczyna rosnąć zimowe futro. Na treningach wiąże się to ze zwiększoną potliwością. Jeżeli koń bardzo się poci, należy się zastanowić nad ogoleniem go (o plusach i minusach tej decyzji pisałam w jednym z poprzednich artykułów). Na ostrzyżenie polecam jednak poczekać do listopada, ponieważ konie ogolone zbyt wcześnie (wrzesień/październik) bardzo szybko znów zarastają zimową sierścią. Jeżeli nie zdecydujemy się na golenie, warto mieć w stajni derkę polarową lub osuszającą. Szczególnie duża różnica temperatur między dniem, a nocą powoduje konieczność używania derek, by zapobiec zbyt gwałtownemu wychłodzeniu mięśni konia po treningu.
I jeszcze słówko o sprzęcie jeździeckim… Duża wilgotność w stajni powoduje, że na sprzęcie może pojawić się pleśń i grzyb. Takiego sprzętu nie wolno go używać na koniu. Niezbędne jest porządne wyczyszczenie i odpowiednia pielęgnacja dopasowana do tej pory roku. Grzyb bardzo łatwo może się przenosić, np. na szczotkach, należy więc zwrócić uwagę, by nie pożyczać cudzych rzeczy do pielęgnacji. Popręgi, ochraniacze i czapraki trzeba często prać i dobrze wysuszyć po każdym użyciu.
Mam nadzieję, że garść informacji, jak przetrwać jesień w stajni, ułatwi Wam funkcjonowanie i w miarę bezbolesne przeczekanie tego trudnego czasu. 🙂
Tekst: Karolina Piechowska