Na pewno wielu jeźdźcom sen z powiek spędza temat, jak powinien wyglądać i działać prawidłowy kontakt z pyskiem konia. Zastanówmy się więc wspólnie, jak go osiągnąć i jak w tym celu wykorzystać rady od najlepszych.
Prawidłowy kontakt z pyskiem konia
Kontakt jest jednym z punktów na tak zwanej „piramidzie szkoleniowej”. Gdy oglądamy dobrych jeźdźców, wydaje się, że prawidłowa łączność między ręką a pyskiem konia jest bardzo prosta do osiągnięcia – człowiek “tylko” sobie siedzi i trzyma w garści wodze, a wierzchowiec chętnie żuje wędzidło i się zaokrągla. Niestety, gdyby to faktycznie było takie proste, nie widzielibyśmy na co dzień koni, które rzucają głową, uciekają nad wędzidło lub chowają się za nie, zaciskają pysk lub wiszą na wodzy tak, że jeździec następnego dnia ma zakwasy w rękach.
Problem ze zrozumieniem prawidłowego kontaktu wynika z pewnych nieporozumień. Wiele książek opisuje kontakt jako „elastyczne połączenie ręki z pyskiem konia” lub „współdziałanie dosiadu, łydki i ręki”. Pojawiają się również takie zwroty jak „przejechanie konia przez wędzidło”, „dojechanie do ręki” . Są to jednak wskazówki bardzo zagadkowe i tak naprawdę niewiele tłumaczące skomplikowany proces, jakim jest prawidłowa praca na kontakcie.
Więc co właściwie jest nam potrzebne do uzyskania dobrej łączności z pyskiem konia? Na pewno najważniejszym elementem jest dobry, zrównoważony dosiad. Sama bardzo długo zastanawiałam się, o co właściwie chodzi w całej tej jeździe na kontakcie. Oświecenie przyszło dopiero wtedy, gdy za pomocą treningów metodą Ride With Your Mind uzyskałam prawidłową równowagę w siodle, a co za tym idzie – stabilizację. Wcześniej moje próby nawiązania kontaktu kończyły się ciągnięciem za wodze, wykonywanym mniej lub bardziej świadomie. Chodziło bowiem o łapanie równowagi na pysku. Dopiero po poprawieniu dosiadu ręce stały się niezależne od reszty ciała, co jest niezbędne do tego, by utrzymać miłe połączenie z pyskiem konia. W metodzie RWYM działanie ręki jest wisienką na torcie, która pomaga nam wysubtelnić komunikację pomiędzy koniem a jeźdźcem.
Trochę praktyki i rad od najlepszych
Podejście RWYM dobrze opisuje krążący w internecie cytat Charlotte Dujardin: „Think of your hands being in front of the saddle and always pushing the horse to the bit, not pulling the horse back”. Można to przetłumaczyć tak: „Myśl o tym, by twoje ręce znajdowały się przed siodłem i zawsze „wpychały” konia na wędzidło, a nie ciągnęły do siebie”.
RWYM mówi też, by jeździec używał rąk i mięśni brzucha, jakby pchał przed sobą wózek lub taczkę. Kiedyś słyszałam też, by podczas jazdy wyobrażać sobie, że zamiast wodzy mamy bambusowe kijki. Obie te metody w praktyce zapobiegają ciągnięciu za wodze i pomagają w ustabilizowaniu kontaktu.
Niestety ciało ludzkie jest leniwe i kiedy ja podczas jazdy przestaję się pilnować, nagle ręce znów próbują łapać równowagę na wodzach. Wtedy sięgam po elastyczny pasek do… pilatesu! Przekładam go przez lędźwia (które muszą pozostać płaskie – większość kobiet ma tendencję do “zapadania się” w tym miejscu), a końcówki zaczepiam o kciuki. Dzięki temu podczas jazdy pamiętam o pchaniu ręką w przód oraz utrwalam dobre nawyki.
Paseczek ten zakładam również moim jeźdźcom. Po pierwsze umożliwia im zrozumienie prawidłowego działania ręką. Po drugie natomiast poprawia ich sylwetkę i dosiad podczas jazdy, ponieważ uczymy się osiągania prawidłowej równowagi – bez łapania jej na wodzach. Co więcej, pasek pomaga nie tylko w samym wypychaniu ręki, ale również prawidłowym jej ułożeniu, czyli przyłożeniu łokci do ciała, utrzymaniu prostych nadgarstków i rozluźnionych przedramion.
Najważniejszy pierwszy krok
Dopiero gdy osiągniemy stabilny dosiad, ręka może pracować świadomie oraz pozostać delikatna dla końskiego pyska. To jest pierwszy i najważniejszy krok niezbędny do efektywnej pracy z koniem. Bez niego osiągnięcie jakiejkolwiek harmonii jest o wiele trudniejsze lub w ogóle niemożliwe. Tylko działaniem niezależnej ręki jesteśmy w stanie skorygować złe nawyki konia dotyczące kontaktu. Pamiętajmy również, że zazwyczaj problemy w pysku są tylko odbiciem tego, co dzieje się z resztą ciała konia (np. usztywnienia, skrzywienia, niedostatecznej aktywności zadu). A to ciało możemy skorygować tylko połączonym , prawidłowym działaniem dosiadu, łydki i ręki.
Zachęcam więc do eksperymentowania nad ułożeniem rak i zdobywania świadomości na temat tego, co się z nimi właściwie dzieje. Bardzo przydaje się tutaj korzystanie z luster, oglądanie nagrań z kamery wideo lub chociażby zdjęć. Na naszą korzyść może zadziałać także powrót do jazd na lonży, które umożliwią skupienie się tylko na sobie. Polecam też wypróbowanie paska, który opisałam, lub innych „patentów” dla jeźdźca. Inni może będą się gapić i podśmiewać, ale z czasem z pewnością to Ty będziesz jeździć efektywniej. A Twój koń Ci za to podziękuje! 🙂
Tekst: Karolina Piechowska