W poprzedniej notce pisałam na co zwracam uwagę przy wyborze stajni dla mojego konia, chcąc zapewnić mu jak największy dobrostan. Dziś będę kontynuować temat pensjonatów, ale ze zwróceniem uwagi na zaplecze treningowe w stajni.
Pod poprzednim wpisem pojawiły się też komentarze “co zrobić, gdy nie możemy znaleźć takiej stajni?”. Moja odpowiedź nie będzie odkrywcza – ja bym szukała do skutku, nawet jeśli wiązałoby się to z dużą odległością od domu. Przez 5 lat trzymałam konia w stajni oddalonej od mojego domu o 50 km, ponieważ wiedziałam, że miał tam odpowiednią opiekę, a ja świetne warunki do treningu i wielu dobrych trenerów na miejscu. Rozumiem jednak, że nie każdy jest w stanie dojeżdżać tak daleko i w związku z tym jedyne, co mogę zaproponować, to rozmowy z właścicielem stajni, by zwrócił większą uwagę na nasze potrzeby. Istnieje również opcja, że obsługa stajni za dodatkową opłatą będzie spełniać nasze “kaprysy”, jednak należy upewnić się, że właściciel ośrodka zgadza się na takie rozwiązanie sprawy. Czasami trzeba po prostu pójść na kompromis.
Zaplecze treningowe w stajni
Wracając do naszego głównego tematu – którym jest zaplecze treningowe w stajni – należy zdać sobie sprawę, że jest to rzecz, która bardzo zwiększa komfort zarówno jeźdźca, jak i konia (szczególnie takiego, na którym chcemy pojeździć bardziej ambitnie).
Pierwszą, najbardziej istotną sprawą jest to, czy pensjonat dysponuje krytą ujeżdżalnią. Hala jest bardzo przydatna, jeżeli nie chcemy przerywać treningów ze względu na złe warunki pogodowe. Bardzo ważnym elementem jest także jakość podłoża. Piach nie może być zbyt kopny, ani zbyt twardy. Absolutnie nie powinno się na hali kurzyć – taka ilość pyłu w zamkniętym pomieszczeniu stwarza duże zagrożenie dla zdrowia koni i jeźdźców. W krytej ujeżdżalni nie powinno śmierdzieć pleśnią ani stęchlizną. Nie powinna ona służyć jako pomieszczenie do przechowywania słomy, siana, traktora lub innych sprzętów. Jeźdźcy użytkujący halę powinni mieć bowiem zapewniony maksymalny komfort i bezpieczeństwo.
Dodatkowym atutem wpływającym na jakość treningu jest wielkość krytej ujeżdżalni. Ideałem są wymiary minimum 20×60 metrów, czyli takie, jakie ma duży czworobok. Ja obecnie trenuję na hali 20×40 m, co jest kłopotliwe jeżeli chcę poćwiczyć programy ujeżdżeniowe. Jednak taka hala nadaje się do treningu i można na niej nawet ustawić nieduży parkur, oczywiście jeżeli stajnia posiada drążki, stojaki, cavaletti i inny sprzęt pozwalający na trenowanie skoków przez przeszkody.
Zewnętrzny plac do jazdy również powinien być jak największy i posiadać dobre podłoże. Ideałem byłoby, gdyby stajnia dysponowała dwoma placami – jednym dla skoczków, i jednym dla ujeżdżeniowców.
Nie tylko hala i plac
Zaplecze treningowe w stajni to jednak nie tylko miejsce do jazdy. Dużym treningowym plusem pensjonatu jest na pewno kryty lonżownik. Jego obecność umila stajenne życie, ponieważ bez niego trzeba lonżować konie na ujeżdżalniach. Pół biedy, jeżeli mamy lato i do dyspozycji jeszcze duży otwarty plac. Gorzej jest zimą, gdy na hali jest 4 jeźdźców i lonża z młodym, brykającym koniem.
Karuzela dla koni również jest istotnym elementem infrastruktury treningowej stajni. Przydaje się jako uzupełnienie treningu lub dawka ruchu dla koni, które na przykład mają dzień wolny. Karuzela również powinna być miejscem bezpiecznym, z dobrym, niepylącym podłożem – warto na to zwrócić uwagę podczas oglądania pensjonatu.
Kolejną ważnym aspektem jest udostępnianie pensjonariuszom dużego zaplecza do przechowywania rzeczy. Miło jest, gdy idąc do siodlarni po swój sprzęt nie musimy omijać walających się wszędzie ochraniaczy, derek, pasków i czapraków lub przeciskać się między wielkimi pakami. Dużym plusem jest dodatkowe pomieszczenie pełniące funkcję “magazynu”, w którym możemy trzymać rzadko używane rzeczy, np. zimowe derki, kurtki lub rzeczy potrzebne tylko na zawody.
Co dla jeźdźca?
Ważnym komfortem – szczególnie dla osób, które spędzają w stajni dużo czasu – jest tzw. “socjal”. Chodzi o miejsce, w którym można odpocząć, napić się kawy lub herbaty, a zimą ogrzać się. Jeżeli przy okazji stajnia dysponuje dodatkowo szatnią i prysznicem, wtedy możemy bezpośrednio ze stajni jechać między ludzi, bez obawy, że naszym zapachem będziemy działać odstraszająco… 😉 Jeżeli przyjeżdżacie do konia pomiędzy innymi obowiązkami, może to mieć duże znaczenie.
Ja przy wyborze pensjonatu zwracam również uwagę na to, czy na miejscu dostępni są trenerzy. Pytam też, czy jest możliwość, by do ośrodka przyjeżdżał mój trener z zewnątrz. Dlaczego warto to zrobić? Odpowiedź jest prosta – nie wszyscy się na to zgadzają, więc lepiej wiedzieć wcześniej niż później się rozczarować.
Należy również dowiedzieć się, czy w pensjonacie obowiązuje regulamin i czy jest przestrzegany. Takie regulaminy istnieją nie po to, by uprzykrzać nam życie, ale wprowadzają pewne zasady, które ułatwiają nam wspólne korzystanie z ośrodka. Jeżeli w stajni panuje “wolna amerykanka”, to prędzej czy później będzie dochodzić do zgrzytów między pensjonariuszami. Wtedy nasze wizyty w stajni przestają być przyjemnością i ciężej skupić się także na planie treningowym.
Jak widać, moja “stajnia idealna” musi spełniać wiele kryteriów. Czy taka istnieje? Możliwe. Czy jest łatwo osiągalna? Z tym bywa różnie, głównie ze względu na dużą odległość od miejsca zamieszkania lub na przykład wysoką cenę. Warto jednak rozglądać się w swojej okolicy za stajniami, które spełniają najważniejsze dla nas warunki. Być może kiedyś uda znaleźć się “perełkę”, czego każdemu życzę!
Tekst: Karolina Piechowska